niedziela, 20 września 2015

Rozdział 9: Szlachetne serce.




Akane właśnie zmierzała w stronę swojego pokoju, kiedy usłyszała jakiś hałas na zewnątrz. Coś uderzyło głucho o ziemię. Nie wiedziała dlaczego, ale zaniepokoił ją ten dźwięk. Postanowiła sprawdzić co to takiego. Wychodząc na powietrze, nie mogła uwierzyć własnym oczom. Przed kryjówką znalazła ranną Megumi, która usilnie próbowała się podnieść. Kuroihana nie tracąc czasu, podbiegła natychmiast do Iwasaki.
- Megumi – san! Co się stało? – zapytała, ze zmartwioną miną, jednocześnie pomagając jej wstać. Blondynka oparła się na ramieniu liderki i z jej pomocą, podskakując na jednej nodze, dotarła na płaski głaz na którym mogła usiąść.
- Gdzie Shinani? – dopytywała się ciemnowłosa.
- Zostałyśmy niespodziewanie zaatakowane. – odparła złotowłosa.
- Przez kogo?! – dociekała zdenerwowana i zmartwiona Akane.
- Uchiha Sasuke.  - odpowiedziała, zaciskając nerwowo ręce w pięści.
- Jak to?!
- Wracałyśmy z wioski deszczu, gdy nagle spotkałyśmy go na swojej drodze, jak siedział pod drzewem. Powiedział, że ma do nas kilka pytań. Naturalnie rzecz biorąc, nie zamierzałyśmy mu na nie odpowiadać i tak się wszystko zaczęło. – wyjaśniła pokrótce.
- Niech to szlag! – wykrzyknęła brunetka. – Co z Ishimurą? – dodała po chwili.
- Została, by odwrócić jego uwagę. Nie chciałam jej zostawiać samej, ale z ranną kostką i tak na nie wiele bym się jej zdała, więc postąpiłam zgodnie z jej prośbą i przyleciałam tutaj powiadomić cię o całym zdarzeniu.
- Seiko – san! – Kilka sekund później z kryjówki wyszła zawołana kobieta.
- Tak? Akane? – zapytała, nie wiedząc z początku co się stało.
- Zajmiesz się Megumi? Jest ranna.
- Oczywiście. – przytaknęła, po czym wróciła się do jaskini, po środki pierwszej pomocy. Kiedy Miwa zabrała się za opatrywanie rannej kunoichi, Kuroihana udała się do wnętrza groty.  Żwawym i nerwowym krokiem przemierzała ciemny hol, już miała skręcić w stronę magazynku, kiedy zatrzymał ją głos Itachiego.
- Co się dzieje? – zapytał, stojąc oparty o framugę drzwi do swojego pokoju.
- Dlaczego miałabym ci powiedzieć? – odparła ostrzej niż zamierzała. – W końcu nie wiem po czyjej stoisz stronie. – dodała już łagodniej i nieco ściszonym głosem. Nie czekając na jego odpowiedź, poszła w zamierzone miejsce. Uchiha, patrzył za odchodzącą kunoichi przez chwilę, nie wiedział czemu, ale jej słowa poruszyły jakąś uśpioną cząstkę w jego sercu. Zacisnął nerwowo pięści na materiale swoich spodni. Nie mógł tak tego zostawić, za wszelką cenę musiał dowiedzieć co się wydarzyło, że Akane straciła częściowo swój spokój ducha. Natomiast Kuroihana zastanawiała się, co ma teraz zrobić. Jak powinna postąpić? Nie wiedziała… Wyposażyła swój ekwipunek, po czym udała się do swojej sypialni, po katanę. Ostrze jej miecza zostało starannie wykute, lśniąc srebrzystym blaskiem w słonecznym świetle. Klinga broni, została przyozdobiona jedwabiem w kolorze mlecznej perły. Jelec w kształcie płatka śniegu został wykonany z białego złota. Miał on za za zadanie oddzielać rękojeść od ostrza, zabezpieczając rękę wojownika przed zsunięciem się dłoni na brzytwę. Pochwa katany, została pomalowana na biało i przyozdobiona takimi oto płatkami śniegu. Po umieszczeniu broni na plecach miała zamiar udać się z odsieczą do Shinani, jednak kiedy otworzyła drzwi swojego pokoju w progu zastała czatującą na nią Sachiko.
- Dowiedziałam się wszystkiego od Seiko – san, idziesz wesprzeć Shinani, prawda? – zapytała prosto z mostu.
- Nie idę jej wesprzeć, idę przerwać tą walkę. – oznajmiła brunetka.
- Przerwać? Jak zamierzasz to zrobić? Masz zamiar pozbyć się tego Uchihy? Mam rację? – dociekała.
- Nie, to jeszcze nie czas na walkę.  - oznajmiła liderka.
- Jak to nie? To idealny moment! – upierała się Amagawa.
- Nie, to najgorsza sytuacja w jakiej mogłyśmy się znaleźć. – podsumowała, kiwając przecząco głową.
- Nie sądzę, by Sasuke był w stanie pokonać nas wszystkie. – brązowowłosa nie podzielała zdania swojej rozmówczyni.
- Oceniasz siły wroga zbyt łatwo i zbyt szybko. Wierz mi, to nie jest najlepsze posunięcie.
- Ale…
- Akane – san ma rację. – Sachiko, aż podskoczyła na dźwięk, niskiego i chłodnego tonu głosu, który należał do Itachiego. Mężczyzna już od dłuższego czasu stał za rogiem, ukryty w mroku, by dowiedzieć się czegoś o tym, co się wydarzyło.
- Nikt ci nigdy nie mówił, że czyichś rozmów się nie podsłuchuje?! – Amagawa zapytała patrząc krzywo na Uchihe. Akane zmarszczyła brwi, również niezadowolona z faktu, że shinobi je szpieguje. Kunoichi była wdzięczna towarzyszce, za to, że wyręczyła ją w skrytykowaniu chłopaka. Itachi jednak zignorował słowa Sachiko i nadal chwiejnym, choć już bardziej stabilnym krokiem podszedł do przywódczyni.
- Idę z wami. – oznajmił bez ogródek.
- Skąd pomysł, że ci na to pozwolę? – zapytała kruczowłosa, krzyżując ręce na piersiach.
- Nie masz innego wyboru. – odparł, głosem całkowicie pozbawionym emocji.
- Czyżby? – zapytała z ironią, unosząc do góry jedną z brwi. Kobieta patrzyła na niego z ostrzegawczym błyskiem w oku, lecz Itachi w dalszym ciągu stał niewzruszony. – Co jeśli ci zabronię? – dodała.
- Zmuszę cię. – odpowiedział beznamiętnie.
- Spróbuj, jeśli masz odwagę. – powiedziała, po czym pewna siebie podeszła do niego na odległość kilku centymetrów. Patrzyli sobie prosto w oczy, mierząc się przez chwilę wzrokiem. Sekundę później w oczach Itachiego pojawił się Mangekyo sharingan. Uchiha aktywował swoją potężną technikę Tsukiyomi. Akane znalazła się w świecie genjutsu, przykuta do czegoś, co wyglądem przypominało krzyż.
- A więc, tak to wygląda. – powiedziała, próbując się poruszyć.
- Znajdujesz się teraz w moim genjutsu. – oznajmił Itachi, pojawiając się jak cień przed dziewczyną. – Czas tutaj płynie zupełnie inaczej, niż w normalnym świecie.  Kilka dni spędzonych tutaj, w rzeczywistości jest tylko sekundą.
- Rozumiem. Masz zamiar trzymać mnie tutaj dopóki się nie zgodzę, byś nam towarzyszył? – zapytała brunetka, jednak nie uzyskała odpowiedzi.
- Dlaczego nie użyjesz wobec mnie siły? Zdajesz sobie sprawę, że czymś takim mnie nie złamiesz, prawda? – spytała, choć nie czekała na reakcję mężczyzny. – Jeśli czegoś natychmiast nie wymyślisz, to już więcej nie będziesz miał okazji mnie tu zatrzymać. – Akane uśmiechnęła się mimowolnie.
- Mówisz w taki sposób, jakbyś była w stanie się stąd wydostać. – odezwał się Uchiha. – na co Kuroihana uśmiechnęła się zadziornie.
- Nie pamiętasz już co ci powiedziałam, gdy się obudziłeś? Żadne genjutsu, nie jest w stanie mnie zatrzymać. Po tych słowach, kunoichi zamknęła oczy i wyłączyła wszystkie  swoje zmysły. Następnie, skupiła się na znalezieniu obecności użytkownika owej techniki. Bez trudu go znalazła, odróżniając jego chakrę, która w świecie iluzji była aż nadto wyczuwalna. Skoncentrowała się, po czym spróbowała przebić się przez powłokę iluzji i wrócić do rzeczywistości. Nie było to takie łatwe, jak sądziła, ale nie było też nie możliwe, przynajmniej dla niej. Ponieważ nie wykazywała żadnych oznak życia(poza tym, że oddychała) Uchiha zapytał:
- Czyżbyś się poddała? – Jednak Akane milczała, jak zaklęta wiedząc, że za chwilę odzyska wolność i nie myliła się.
Itachi czekał, aż kobieta się podda, wiedział, że nikt nie wytrzyma tam zbyt długo. Postanowił po prostu ją tam uwięzić i nie robić jej dodatkowej krzywdy. Zastanawiał się też dlaczego się nie odzywa i co planuje. Choć jak sądził nie ma sposobu by samodzielnie wydostać się z Tsukiyomi. Uważał tak jednak do czasu. W pewnym momencie, nie wiedząc czemu, poczuł silny ból, wypełniający jego czaszkę. Jakby jakaś niesamowita siła, chciała wedrzeć się w jego umysł. Zachwiał się i opadł na jedno kolano, trzymając się za głowę.
- Boli co? – zapytała sarkastycznie Sachiko, widząc grymas na twarzy Itachiego. – Trzeba było słuchać Akane- neesan, to nie musiał byś przez to przechodzić. – dodała, z drwiącym uśmieszkiem na ustach.
Kuroihana przełamała barierę i czuła jak powraca do świata realnego. Kilkakrotnie zamrugała, jakby obudziła się ze snu, czy ocknęła z zamyślenia.  Gdy się „przebudziła” ból w głowie mężczyzny natychmiast ustał. Itachi był zaskoczony zaistniałą sytuacją. Nie spodziewał się czegoś takiego, to było niesamowite.
- Wszystko w porządku? – usłyszał pytanie z ust czarnowłosej.
- T-tak. – odparł, podnosząc się z powrotem na równe nogi.
- Wybacz, ale nie miałam innego wyboru, jak udowodnić ci, że mam rację, skoro nie wierzyłeś mi na słowo. – powiedziała.
- Jakim cudem? – zapytał, ciężko dysząc, gdyż ból którego przed chwilą doświadczył, dodatkowo nadwyrężył jego siły.
- Powiem ci kiedy indziej… – odpowiedziała i spojrzała porozumiewawczo, na Sachiko, po czym obie ruszyły w stronę wyjścia z kryjówki. Itachi mógł tylko patrzeć jak odchodzą. Nie był w stanie nawet drgnąć. Mimo to zawołał, za oddalającymi się sylwetkami kobiet.
- Kuroihana- san! – kunoichi przystanęła w półkroku na dźwięk swojego imienia.
- Już powiedziałam ci, że….- Czarnowłosa chciała po raz kolejny powtórzyć, że się nie zgadza, by im towarzyszył, lecz wszedł jej w słowo.
- Jeśli, zgodzę się ci pomóc…. pozwolisz mi iść z wami? – zapytał, dysząc. Akane słysząc jego słowa stanęła jak wryta.
- Próbujesz mnie przekupić? – spytała, odwracając się w jego stronę. Itachi nic nie odpowiedział na jej słowa.- Nie musisz się martwić o swojego brata. Nie zabiję go..- O ile nie będzie wymagała tego sytuacja…- dodała już w myślach. – Chcę tylko odzyskać z powrotem swoją przyjaciółkę, która znalazła się w niebezpieczeństwie. – wyjaśniła.
- Proszę… – nalegał, na co kunoichi westchnęła ciężko. Spojrzała na niego i w jego na powrót normalnych oczach, zobaczyła coś, czego nie umiała jednoznacznie określić. Coś w rodzaju troski, braterskiej miłości, tęsknoty?
- Niech ci będzie. – dodała zrezygnowana po chwili namysłu. - Ale obiecuję, że jak będziesz mi utrudniał, życie to nakarmię tobą orła Megumi! Albo dam cię rozszarpać Sachiko i Kaede! – owa kąśliwa uwaga przeszła jej przez myśl.
- Dziękuję.
CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz