Kiedy Akane wyszła z pokoju gdzie znajdował
się Uchiha, udała się na zewnątrz, by zaczerpnąć świeżego powietrza.
Miała nadzieję, że orzeźwiający podmuch górskiego wiatru pozwoli jej
umysłowi się odprężyć i przemyśleć na spokojnie wszystko raz jeszcze.
Usadowiła się wygodnie na jednej ze skał znajdujących się w pobliżu
ścieżki prowadzącej na szczyt pasma górskiego. Oparła dłonie na zimnej
powierzchni głazu, jednocześnie krzyżując nogi w kostkach. Zamknęła oczy
unosząc lekko głowę do góry. Poczuła przyjemne ciepło promieni
słonecznych tańczących na jej twarzy. Pachnący tajgą wiatr bawił się
jej włosami, których kruczoczarne kosmyki delikatnie unosiły się w
powietrzu.
- Gdybym tylko wiedziała co mam teraz zrobić…. - zastanawiała się w myślach. - Może
to jednak nie był najlepszy pomysł, by prosić ich o pomoc? Jednak czy
istnieje inne, lepsze rozwiązanie? Jesteśmy jednymi z najsilniejszych
kunoichi na świecie, jednak nasza szóstka, to zbyt mało, by móc otwarcie
stawić czoło takiemu zagrożeniu…Tym bardziej, że nie wiemy kiedy i skąd
ono nadejdzie. Mam tylko przeczucie, że już niedługo wydarzy się coś,
co zmieni losy nas wszystkich. Wszystkie wioski czuwają nad
bezpieczeństwem, aczkolwiek to za mało, by móc być spokojnym. Co
najważniejsze…. Co powinnam zrobić gdy uzyskam ostateczną odpowiedź od
Itachi’ego? Co mam zrobić jeśli nie zgodzi się nam pomóc? Czy powinnam
go zabić? Nie, to oznaczałoby, że na darmo poświęciłam część swojego
życia….- westchnęła ciężko. - Może po prostu puszczę go wolno,
gdy odrętwienie minie i będzie w stanie się samodzielnie poruszać? Nie,
to też nie wchodzi w rachubę….W końcu nie mam pewności, czy nie
sprzymierzy się ze swoim bratem. Gdyby do tego doszło bylibyśmy w
jeszcze większej d***e. - Cholera! Niech to wszystko szlag trafi! –
wykrzyknęła, podrywając się gwałtownie z miejsca, kopiąc kamyk leżący w
pobliżu jej stopy. Niespodziewanie usłyszała czyjś okrzyk
niezadowolenia:
- Auć! Co ci odbiło, by kopać w niewinnych
ludzi kamieniami?! – wykrzyknęła brunetka, po czym z rozmachem rzuciła
owy kamień w stronę liderki. Akane w samą porę zatrzymała odłamek skały
siłą woli, kilka centymetrów od swojej twarzy.
- Kaede, jak miło. Też się cieszę, że cię widzę. – odpowiedziała z nutką sarkazmu, opuszczając odłamek z powrotem na ziemię.
- Ty podła szumowino! Jak śmiesz rzucać
kamieniami w Akane-neesan*! – równie niespodziewanie co Kaede, pojawiła
się Sachiko. Amagawa wściekła za jej czyn, ruszyła w stronę dziewczyny.
Młoda jashinistka w zwinnym skoku wzbiła się w powietrze, jednocześnie
dobywając swojej halabardy. Ostrze broni skierowane było prosto ku
Kaede, jednakże kunoichi nie pozostała bezbronna. Szybkim ruchem ręki
złapała za rękojeść swojej włóczni i zablokowała atak Sachiko,
zadziornie się przy tym uśmiechając.
- Jesteś beznadziejna. Dziwię się Akane, że
pozwoliła dołączyć do organizacji takiemu rozwydrzonemu dzieciakowi jak
ty, który na dodatek jest bezużytecznym pasożytem. –
skomentowała Miyajima. Siedemnastolatka, słysząc obraźliwe komentarze
pod swoim adresem, wpadła w jeszcze większą furię. Odskoczyła od
przeciwniczki po czym powiedziała:
- Poczekaj do momentu aż cię drasnę! – warknęła.
- Ojej, tak strasznie się boję, że aż
trzęsę się ze strachu. – zadrwiła tamta. Podirytowana młodsza shinobi
ponownie ruszyła do ataku, lecz i tym razem jej cios został odparty.
Pomimo to dziewczyna nie poddawała się i parła na Kaede z całych sił.
- Wygląda na to, że nasz mały nieudacznik
się zdenerwował. Z ciebie taka jashinistka, jak z koziej dupy trąba. –
Kaede przekroczyła niebezpieczną granicę. Amagawa z furią zacisnęła
szczęki i wykonała groźny manewr bronią. Spowodowało to, iż Miyajima
została zmuszona do wycofania się z obranej wcześniej defensywy. Sachiko
tylko czekała na taką okazję. Błyskawicznym ruchem wyciągnęła ze
swojego ekwipunka kunai, do którego została przymocowana ledwo widoczna
dla oka żyłka. Nie tracąc cennej chwili rzuciła ją w kierunku
przeciwniczki. Do tej pory Akane i Seiko, która była towarzyszką Kaede,
przyglądały się niewzruszone całemu zamieszaniu. Były bowiem
przyzwyczajone do takich sytuacji, gdyż tego typu spory(głównie pomiędzy
Kaede, a Sachiko) zdarzały się aż nazbyt często. Kuroihana przystanęła
obok Miwy i obie z lekką irytacją przyglądały się całemu spektaklu z
boku. Akane pożałowała nawet, że nie ma pod ręką popcornu, gdyż było to
kino bez pieniędzy, przynajmniej do pewnego momentu. Wszystko uległo
zmianie, kiedy Sachiko użyła kunai’a. Obydwie dotychczasowe obserwatorki
musiały interweniować, bo w przeciwnym razie skończyłoby się zapewne
dopiero na śmierci jednej z wojowniczek. Sekundę później ostrze
najmłodszej członkini, skrzyżowało się z kunai’em, który rzuciła Seiko.
Gdy dziewczyna chciała wykonać kolejny ruch została zablokowana przez
siłę umysłu Akane i nie była w stanie wykonać najmniejszego ruchu.
- Dość tego! – krzyknęła i zgromiła obydwie
dziewczyny wrogim spojrzeniem. – Nie będę tolerować takich zachowań w
grupie! Zrozumiano?!- zapytała patrząc wymownie to na jedną, to na
drugą.
- Ale, ale to nie moja wi….- zaczęła Sachiko, lecz Kuroihana zmusiła ją by zamilkła, powodując tępy ból w jej głowie.
- Nie obchodzi mnie czyja to wina, nie
pozwoliłam wam dołączyć do organizacji, po to byście się wzajemnie
pozabijały! – wycedziła przez zęby rozzłoszczona brunetka.
- Macie się opanować, zrozumiano?! – powtórzyła jeszcze dobitniej.
- Obydwie przytaknęły, nie chcąc się
narażać liderce. Aby mieć pewność, że porządek zostanie zachowany, Akane
chwyciła swoją towarzyszkę za materiał jej bluzki i pociągnęła za sobą w
stronę wejścia do kryjówki. Zanim jednak zniknęła za drzwiami
prowadzącymi do bazy, przystanęła i skierowała następujące słowa do
Seiko:
- Seiko-san, wyświadcz mi przysługę i miej
oko na Kaede, dobrze? Nie pozwól by przez jej nie wyparzoną gębę doszło
do kolejnej bójki.
- W porządku. – zgodziła się.
- A co ja niby jestem jakiś pies, żeby mnie
na łańcuchu trzymać? – zaprotestowała Miyajima, patrząc w stronę
liderki spode łba. Akane odwróciła się patrząc na kunoichi złowieszczym
wzrokiem. Na widok teko spojrzenia Kaede przeszły ciarki i postanowiła
dla własnego dobra już się nie odzywać. Kiedy czarnowłosa dowlekła
próbującą się wydostać z żelaznego uścisku Sachiko, rzuciła dziewczyną
jak piłką, która zatrzymała się na ziemi półtora metra od niej.
- Już do reszty ci odbiło?! – warknęła Akane.
- Dlaczego to mnie za wszystko obwiniasz? Przecież nic złego nie zrobiłam, tylko cię broniłam!
- Nie prosiłam cię o to! Masz się za mojego
adwokata czy jak?! – odparła zezłoszczona Akane, gromiąc rozmówczynię
wzrokiem. – Następnym razem pamiętaj, że zanim coś zrobisz, to dwa razy
pomyśl! Zachowujesz się jak pięcioletnie dziecko! Nie myśl sobie, że
będę wiecznie cię niańczyć! Powinnaś być bardziej rozważna i nie dawać
się wyprowadzić z równowagi, przez jakieś czcze gatki! – kontynuowała
kazanie.
- Hai, hai, zrozumiałam. Czy mogę sobie już
iść? – zapytała brązowowłosa, patrząc na przywódczynię wielkimi, jak
spodki oczyma. – Na co Akane przyłożyła rękę do pulsującej z nerwów
skroni, zrezygnowana z dalszego prawienia morałów, które w przyszłości i
tak zapewne okażą się nic nie warte.
- Tak idź i zejdź mi z oczu. – mruknęła. Sachiko tylko czekała na te właśnie słowa, zniknęła w ułamek sekundy. - Nawet nie można pomyśleć w ciszy i spokoju, bo zawsze muszą znaleźć się w pobliżu jakieś ćwoki, które zburzą całą harmonię. - pomyślała z kwaśną miną, po czym wolnym krokiem udała się w głąb korytarza.
*skrót „nee-san”-(jap.) siostrzyczka
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz