piątek, 4 września 2015

Rozdział 5: Wątpliwości...I konflikty?

Kiedy Akane wyszła z pokoju gdzie znajdował się Uchiha, udała się na zewnątrz, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Miała nadzieję, że orzeźwiający podmuch górskiego wiatru pozwoli jej umysłowi się odprężyć i przemyśleć na spokojnie wszystko raz jeszcze. Usadowiła się wygodnie na jednej ze skał znajdujących się w pobliżu ścieżki prowadzącej na szczyt pasma górskiego.  Oparła dłonie na zimnej powierzchni głazu, jednocześnie krzyżując nogi w kostkach. Zamknęła oczy unosząc lekko głowę do góry. Poczuła przyjemne ciepło promieni słonecznych tańczących na jej twarzy.  Pachnący tajgą wiatr bawił się jej włosami, których kruczoczarne kosmyki delikatnie unosiły się w powietrzu.
- Gdybym tylko wiedziała co mam teraz zrobić…. - zastanawiała się w myślach. - Może to jednak nie był najlepszy pomysł, by prosić ich o pomoc? Jednak czy istnieje inne, lepsze rozwiązanie? Jesteśmy jednymi z najsilniejszych kunoichi na świecie, jednak nasza szóstka, to zbyt mało, by móc otwarcie stawić czoło takiemu zagrożeniu…Tym bardziej, że nie wiemy kiedy i skąd ono nadejdzie. Mam tylko przeczucie, że już niedługo wydarzy się coś, co zmieni losy nas wszystkich. Wszystkie wioski czuwają nad bezpieczeństwem, aczkolwiek to za mało, by móc być spokojnym. Co najważniejsze…. Co powinnam zrobić gdy uzyskam ostateczną odpowiedź od Itachi’ego? Co mam zrobić jeśli nie zgodzi się nam pomóc? Czy powinnam go zabić? Nie, to oznaczałoby, że na darmo poświęciłam część swojego życia….- westchnęła ciężko. - Może po prostu puszczę go wolno, gdy odrętwienie minie i będzie w stanie się samodzielnie poruszać? Nie, to też nie wchodzi w rachubę….W końcu nie mam pewności, czy nie sprzymierzy się ze swoim bratem. Gdyby do tego doszło bylibyśmy w jeszcze większej d***e. - Cholera! Niech to wszystko szlag trafi! – wykrzyknęła, podrywając się gwałtownie z miejsca, kopiąc kamyk leżący w pobliżu jej stopy. Niespodziewanie usłyszała czyjś okrzyk niezadowolenia:
- Auć! Co ci odbiło, by kopać w niewinnych ludzi kamieniami?! – wykrzyknęła brunetka, po czym z rozmachem rzuciła owy kamień w stronę liderki. Akane w samą porę zatrzymała odłamek skały siłą woli, kilka centymetrów od swojej twarzy.
- Kaede, jak miło. Też się cieszę, że cię widzę. – odpowiedziała z nutką sarkazmu, opuszczając odłamek z powrotem na ziemię.
-  Ty podła szumowino! Jak śmiesz rzucać kamieniami w Akane-neesan*! – równie niespodziewanie co Kaede, pojawiła się Sachiko.  Amagawa wściekła za jej czyn, ruszyła w stronę dziewczyny. Młoda jashinistka w zwinnym skoku wzbiła się w powietrze, jednocześnie dobywając swojej halabardy. Ostrze broni skierowane było prosto ku Kaede, jednakże kunoichi nie pozostała bezbronna.  Szybkim ruchem ręki złapała za rękojeść swojej włóczni i zablokowała atak Sachiko, zadziornie się przy tym uśmiechając.
- Jesteś beznadziejna. Dziwię się Akane, że pozwoliła dołączyć do organizacji takiemu rozwydrzonemu dzieciakowi jak ty, który na dodatek jest bezużytecznym pasożytem. – skomentowała Miyajima. Siedemnastolatka, słysząc obraźliwe komentarze pod swoim adresem, wpadła w jeszcze większą furię. Odskoczyła od przeciwniczki po czym powiedziała:
- Poczekaj do momentu aż cię drasnę! – warknęła.
-  Ojej, tak strasznie się boję, że aż trzęsę się ze strachu. – zadrwiła tamta. Podirytowana młodsza shinobi ponownie ruszyła do ataku, lecz i tym razem jej cios został odparty. Pomimo to dziewczyna nie poddawała się i parła na Kaede z całych sił.
- Wygląda na to, że nasz mały nieudacznik się zdenerwował.  Z ciebie taka jashinistka, jak z koziej dupy trąba. – Kaede przekroczyła niebezpieczną granicę. Amagawa z furią zacisnęła szczęki i wykonała groźny manewr bronią. Spowodowało to, iż Miyajima została zmuszona do wycofania się z obranej wcześniej defensywy. Sachiko tylko czekała na taką okazję. Błyskawicznym ruchem wyciągnęła ze swojego ekwipunka kunai, do którego została przymocowana  ledwo widoczna dla oka żyłka. Nie tracąc cennej chwili rzuciła ją w kierunku przeciwniczki. Do tej pory Akane i Seiko, która była towarzyszką Kaede, przyglądały się niewzruszone całemu zamieszaniu. Były bowiem przyzwyczajone do takich sytuacji, gdyż tego typu spory(głównie pomiędzy Kaede, a Sachiko) zdarzały się aż nazbyt często.  Kuroihana przystanęła obok Miwy i obie z lekką irytacją przyglądały się całemu spektaklu z boku. Akane pożałowała nawet, że nie ma pod ręką popcornu, gdyż było to kino bez pieniędzy, przynajmniej do pewnego momentu. Wszystko uległo zmianie, kiedy Sachiko użyła kunai’a. Obydwie dotychczasowe obserwatorki musiały interweniować, bo w przeciwnym razie skończyłoby się zapewne dopiero na śmierci jednej z wojowniczek. Sekundę później ostrze najmłodszej członkini, skrzyżowało się z kunai’em, który rzuciła Seiko. Gdy dziewczyna chciała wykonać kolejny ruch została zablokowana przez siłę umysłu Akane i nie była w stanie wykonać najmniejszego ruchu.
- Dość tego! – krzyknęła i zgromiła obydwie dziewczyny wrogim spojrzeniem. – Nie będę tolerować takich zachowań w grupie! Zrozumiano?!- zapytała patrząc wymownie to na jedną, to na drugą.
- Ale, ale to nie moja wi….- zaczęła Sachiko, lecz Kuroihana zmusiła ją by zamilkła, powodując tępy ból w jej głowie.
- Nie obchodzi mnie czyja to wina, nie pozwoliłam wam dołączyć do organizacji, po to byście się wzajemnie pozabijały! – wycedziła przez zęby rozzłoszczona brunetka.
- Macie się opanować, zrozumiano?! – powtórzyła jeszcze dobitniej.
- Obydwie przytaknęły, nie chcąc się narażać liderce. Aby mieć pewność, że porządek zostanie zachowany, Akane chwyciła swoją towarzyszkę za materiał jej bluzki i pociągnęła za sobą w stronę wejścia do kryjówki. Zanim jednak zniknęła za drzwiami prowadzącymi do bazy, przystanęła i skierowała następujące słowa do Seiko:
- Seiko-san, wyświadcz mi przysługę i miej oko na Kaede, dobrze? Nie pozwól by przez jej nie wyparzoną gębę doszło do kolejnej bójki.
- W porządku. – zgodziła się.
- A co ja niby jestem jakiś pies, żeby mnie na łańcuchu trzymać? – zaprotestowała Miyajima, patrząc w stronę liderki spode łba. Akane odwróciła się patrząc na kunoichi złowieszczym wzrokiem. Na widok teko spojrzenia Kaede przeszły ciarki i postanowiła dla własnego dobra już się nie odzywać.  Kiedy czarnowłosa dowlekła próbującą się wydostać z żelaznego uścisku Sachiko, rzuciła dziewczyną jak piłką, która zatrzymała się na ziemi półtora metra od niej.
- Już do reszty ci odbiło?! – warknęła Akane.
- Dlaczego to mnie za wszystko obwiniasz? Przecież nic złego nie zrobiłam, tylko cię broniłam!
- Nie prosiłam cię o to! Masz się za mojego adwokata czy jak?! – odparła zezłoszczona Akane, gromiąc rozmówczynię wzrokiem. – Następnym razem pamiętaj, że zanim coś zrobisz, to dwa razy pomyśl! Zachowujesz się jak pięcioletnie dziecko! Nie myśl sobie, że będę wiecznie cię niańczyć! Powinnaś być bardziej rozważna i nie dawać się wyprowadzić z równowagi, przez jakieś czcze gatki! – kontynuowała kazanie.
- Hai, hai, zrozumiałam. Czy mogę sobie już iść? – zapytała brązowowłosa, patrząc na przywódczynię wielkimi, jak spodki oczyma. – Na co Akane przyłożyła rękę do pulsującej z nerwów skroni, zrezygnowana z dalszego prawienia morałów, które w przyszłości i tak zapewne okażą się nic nie warte.
- Tak idź i zejdź mi z oczu. – mruknęła. Sachiko tylko czekała na te właśnie słowa, zniknęła w ułamek sekundy. - Nawet nie można pomyśleć w ciszy i spokoju, bo zawsze muszą znaleźć się w pobliżu jakieś ćwoki, które zburzą całą harmonię. - pomyślała z kwaśną miną, po czym wolnym krokiem udała się w głąb korytarza.
*skrót „nee-san”-(jap.) siostrzyczka
CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz