piątek, 4 września 2015

Rozdział 2:Plan wcielony w życie

Gdy tylko Akane skończyła uzupełniać ekwipunek, wyszła ze zbrojowni i udała się na zewnątrz. Stanęła w pobliżu wodospadu i obserwując kaskadę wody, czekała na swoją towarzyszkę.
- Już jestem! – zawołała dziewczyna, biegnąca w stronę czarnowłosej.
- Strasznie długo każesz na siebie czekać wiesz? – stwierdziła Akane.
- Gomene, wiesz dobrze, że zbieranie informacji, na temat kogoś takiego jak Deidara, nie jest łatwą sprawą. Tym bardziej, że według tego co słyszałam, rozprysnął się na drobne kawałeczki. – oznajmiła brązowowłosa, gestykulując przy tym żwawo rękoma. – Swoją drogą dlaczego mi zleciłaś za zadanie szukanie tego blondasa? – zapytała po chwili.
- Ponieważ inne dziewczyny były już zajęte. – kunoichi, odpowiedziała spokojnie.
- Wiesz dobrze, że wolałabym poszukać kogoś innego. – dziewczyna odburknęła, krzyżując ręce na piersi.
- Hai, hai, przestań się już dąsać i ruszajmy w drogę. Mamy dzisiaj sporo do zrobienia. – Kuroihana zbyła narzekania towarzyszki i ruszyła przed siebie.
- Co takiego będziemy robić? – zapytała, doganiając liderkę.
- Udamy się do Konohy. – wyjaśniła Akane. – znajduje się tam ciało Itachirgo Uchihy. – dodała po chwili.
- Naprawdę chcesz współpracować z Uchihą? Shinobi, należący do tego klanu, to najbardziej podli i aroganccy ludzie na tym świecie! – wykrzyknęła oburzona.
-  Dlaczego mówisz takie rzeczy, skoro nigdy nie poznałaś żadnego członka tego klanu?
- Nie trzeba ich znać osobiście, żeby wiedzieć jaka opinia o nich krąży w świecie. Jesteś zbyt wyrozumiała, Akane – san. – oznajmiła.  Na co jej rozmówczyni, westchnęła ciężko, po czym powiedziała:
- Może to prawda, ale Itachi- san z pewnością będzie silnym sojusznikiem. Zwłaszcza, że chodzi o jego młodszego brata Sasuke.
- Pff,  nie mów hop, dopóki nie przeskoczysz. Skąd ta pewność, że wykaże się chęcią współpracy? – zapytała, patrząc poważnie na Akane.
- Nie mam takiej pewności, ale mam taką nadzieję. – czarnowłosa odpowiedziała z westchnieniem.
- Beznadzieja. Obawiam się, że sama nadzieja może nie wystarczyć. Dlaczego nie możemy poszukać np. Hidana? – spytała z lekkim wyrzutem w głosie.
- Sachiko, proszę cię nie marudź! – poprosiła Akane, czując jak jej imponujące pokłady cierpliwości powoli się wyczerpują.
- Przecież nie marudzę! Ja tylko zadałam pytanie! To już nawet pytać się nie wolno? – młodziutka kunoichi oburzyła się, robiąc minę naburmuszonego dziecka. Kuroihana, nie mając siły dłużej się przekomarzać,  przyśpieszyła kroku, by jak najszybciej znaleźć się u celu podróży. Minęły jakieś trzy godziny, zanim dziewczyny ujrzały bramę prowadzącą do wioski liścia. Nie chcąc wzbudzać niczyich podejrzeń, przed przekroczeniem bramy postanowiły zdjąć swoje ochraniacze, by nie wywierać niepotrzebnego zainteresowania.
- No to gdzie teraz? – zapytała Sachiko.
- Do rodzinnego grobowca. – Akane odpowiedziała spokojnie, jednak w rzeczywistości głęboko zastanawiała się nad tym, jak powinny działać. W prawdzie wchodzenie do czyjegoś grobowca nie było rzeczą codzienną, a już na pewno nie normalną.  Niedługo później, znalazły się na obrzeżach wioski, gdzie otaczały je wyłącznie drzewa. Akane podeszła do kamiennych drzwi grobowca, na których widniał znak klanu Uchiha. Upewniając się, że nikogo nie ma w pobliżu, skupiła w dłoniach odrobinę chakry i przesunęła, stawiające opór drzwi. W pomieszczeniu panowały całkowite ciemności, a jedynym źródłem światła były promienie słoneczne, wdzierające się do środka przez odsunięte drzwi. Minęło trochę czasu, zanim ich oczy przyzwyczaiły się do mroku.  Młode kunoichi, zaczęły przechodzić się pośród drewnianych trumien i odczytywać wyryte na wiekach nazwiska pochowanych.
- Znalazłam!. – zawołała w pewnym momencie Sachiko. Kuroihana podeszła do niej i spojrzała na wieko i przeczytała na głos umieszczony napis:
- Uchiha Itachi….dobra robota, Sachiko. – powiedziała, posyłając towarzyszce nieznaczny uśmiech. Wojowniczka słysząc pochwałę swojej szefowej,  wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu.
- To co? Otwieramy? – zapytała, na co Akane kiwnęła potakująco głową i odsunęła wieko trumny. Ich oczom ukazały się naznaczone rozległym rozkładem zwłoki, młodo zmarłego mężczyzny. Czarnowłosa wyciągnęła  z ekwipunku pieczętujący zwój, rozłożyła go na ziemi, po czym ostrożnie umieściła na nim ciało Itachiego. Następnie uklękła przy zwoju, płożyła na nim swoją dłoń, po czym zamknęła oczy i skupiła się na przepływie swojej chakry. Sachiko przyglądała się temu wszystkiemu w skupieniu i z niekrytym zafascynowaniem. Widziała jak ciało Akane otacza błękitna powłoka, która przepływa do ciała zmarłego. Kiedy było już po wszystkim, dziewczyna wstała, dysząc ciężko. Do tej pory, brązowowłosa nie rozumiała na czym miało polegać, to całe ”ożywianie”. Dopiero widząc to na własne oczy, zrozumiała, że ta technika, może i jest o wiele doskonalsza od Edo Tensei, ale trzeba zapłacić ogromną cenę, za jej użytkowanie. Tę cenę stanowiło, skrócenie życia, użytkownika.
- Akane-san, wszystko w porządku? – zapytała widząc nieco zmęczoną shinobi.
- Tak. – odpowiedziała lekko zachrypniętym i zdyszanym głosem. – Zbierajmy się stąd, zanim ktoś wykryje naszą obecność. – dodała, po czym zarzuciła sobie rękę nieprzytomnego chłopaka na szyję i ruszyła ku wyjściu. Amagawa stała przez chwilę jak wryta, lecz gdy się ocknęła, zawołała za czarnowłosą:
- Zaczekaj pomogę ci! – krzyknęła i podbiegła do niej pomagając towarzyszce nieść przywróconego do żywych Itachiego Uchihe.
CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz