niedziela, 27 września 2015

Rozdział 10: Przeciwne strony

Dyszała ciężko, nieco zmęczona ciągłym unikaniem błyskawic i innych ataków skierowanych w nią, przez młodego Uchihe. Nie wiedziała , jak długo przyjdzie jej jeszcze bronić się w ten sposób. Natomiast wiedziała, że niedługo wyczerpią się jej siły, ale za pewne właśnie o to chodziło jej wrogowi, żeby ją zmęczyć. Zapewne tylko czekał na odpowiedni moment, jak sęp czekający aż jego przyszła ofiara opadnie z sił, a on będzie mógł przystąpić do zadania ostatecznego ciosu. Musiała zebrać siły i obmyślić dalszy plan działania. Miała nadzieję, że Megumi udało się bezpiecznie dotrzeć do ich kryjówki. Pozostało jej czekać, aż ktoś przybędzie jej z pomocą, więc do tego czasu musiała utrzymać się na nogach i nie dać przeciwnikowi satysfakcji z wygranej. W pewnym momencie, nim zdążyła się zorientować  co się dzieje, usłyszała świst stali, a po niej przeszywający ból w prawym ramieniu.
- Teraz już nigdzie nie uciekniesz. – oznajmił lodowatym głosem, Sasuke.
- To się jeszcze okaże. – wycedziła przez zęby Shinani i chwyciła za ostrze miecza, by wyciągnąć je ze swojego ciała. Jednak, gdy tylko to zrobiła, zrozumiała, że popełniła ogromny błąd. Chłopak uśmiechnął się złowrogo, po czym naładował swoją broń, energią Chidori. Elektryczna siła przeszła prosto z ostrza na jej  ciało. Boleśnie i skutecznie ją obezwładniając. Zielonowłosa zacisnęła z bólu zęby, hamując narastający w gardle krzyk. Kilka sekund później, opadła bezwładnie na ziemię, ogłuszona.  Czuła się tak, jakby ktoś odciął ją od wszystkich zmysłów. Nie była wstanie się poruszyć. Jedyne z czego zdawała sobie sprawę, to szum krwi w jej uszach, który skutecznie uniemożliwił jej odbiór jakichkolwiek innych dźwięków z otoczenia. Kiedy dziewczyna legła na ziemię na wpółprzytomna, Sasuke podszedł do niej, chwytając ją za wysoki kołnierz jej płaszcza i uniosł dziewczynę do góry.
- Teraz gadaj co wiesz. – zażądał. Shinani spojrzała na niego z pod przymrużonych powiek, lekko krzywiąc się z bólu.
- Wal się. – Uchiha słysząc jej słowa, zacisnął mocniej pięść na materiale.
- Nie igraj ze mną. – odparł chłodno, a w jego oczach pojawił się Wieczny Mangekyo Sharingan. – Skoro nie chcesz mówić dobrowolnie, to widocznie muszę cię do tego zmusić. – warknął. Usiłował uwięzić kunoichi w swoim genjutsu, jednakże ta uparcie zaciskała powieki.
- Otwórz oczy. – rozkazał.
- Nigdy.
- Rób to co ci każę, w przeciwnym wypadku otworzę ci je siłą, a następnie ci je wydłubię. – zagroził, lecz widząc, iż dziewczyna za nic nie zmieni zdania, postanowił przejść do zrealizowania swojej groźby. Już miał zagłębić palce w jej oczodołach, kiedy nagle usłyszał inny, donośny i pewny siebie kobiecy głos:
- Zostaw ją! – z początku Uchiha pomyślał, że to tamta blondynka wróciła by pomóc przyjaciółce, lecz gdy się odwrócił, na olbrzymim złotym ptaku  spostrzegł kobietę o długich, czarnych włosach, przyodzianą w błękit. Obok niej stała niższa, brązowowłosa dziewczyna. Nie mógł jednak uwierzyć w to, kogo zobaczył obok nich. Był to Itachi we własnej osobie. Jego przeczucia były prawdziwe, ale nie potrafił zaakceptować tej świadomości. Zastanawiał się jak to możliwe…- Czyżby znowu użyli wobec niego Edo Tensei? Nie, to nie możliwe wygląda zbyt naturalnie….- Sasuke znalazł się w takim osłupieniu, iż mimowolnie puścił dziewczynę, która słysząc głos swojej wybawczyni, uśmiechnęła się gorzko. Kilka sekund później nieznane mu kunoichi, wraz z jego bratem wylądowali na ziemi. Z początku nikt nic nie mówił, ani nie ruszał się ze swojego miejsca. Zapanowała dudniąca w uszach cisza, którą dopiero po jakimś czasie przerwał głos Sasuke:
- Itachi? To naprawdę ty? – zapytał w dalszym ciągu nie dowierzając. Na to pytanie starszy Uchiha, przytaknął kiwnięciem głowy, po czym zrobił kilka kroków w stronę swojego brata.
- Miło cię znowu widzieć Sasuke. – odparł, a kąciki jego ust uniosły się lekko ku górze. Itachi nie mógł się nadziwić, że jego młodszy, mały braciszek tak szybko wyrósł na dorosłego mężczyznę. - Jak ten czas leci…-pomyślał. Ostatnim razem gdy go widział, miał jakieś siedemnaście lat. Zastanawiał się ile to lat minęło od jego śmierci… wyglądało na to, że co najmniej kilka. Postanowił, że później musi o to zapytać Kuroihane.
- Co ty tutaj robisz? Czy, ty nie powinieneś….
- Być martwy? Owszem… – dokończył za niego Itachi.
- A więc jak?
- Pozwól najpierw, że to ja cię o coś spytam… Nadal masz zamiar zniszczyć Konohę?
- Tak…wiem, że zawsze robiłeś wszystko, by chronić wioskę, ale chcę by nasz klan odzyskał swoje dobre imię. – oznajmił.
-  To nic nie da… – odpowiedział spokojnie, lecz bystre oczy Akane dostrzegły cień żalu w jego obliczu.
- Doprawdy? Moim zdaniem, to zdziała bardzo wiele… – odparł, po czym przeniósł swój wzrok na stojące obok jego brata kunoichi.
- Kim jesteście? – skierował ku nim swe pytanie, jednak po ich wzroku domyślił się, iż nie ma co liczyć na odpowiedź. – To któraś z nich
cię ożywiła? – Itachi nie wiedział co ma odpowiedzieć, więc również milczał.
- To ja jestem za to odpowiedzialna. – przyznała Akane, występując kilka kroków na przeciw chłopaka. Sasuke ponownie na nią spojrzał. Nie wydawała się silna. Zastanawiał się w jaki sposób ściągnęła tutaj jego brata i jak udało jej się go przekonać na swoją stronę. Pomyślał nawet, że go kontroluje, choć nic na to nie wskazywało.
- Po co to zrobiłaś? – zapytał wprost.
- By cię powstrzymać. – wyjaśniła.
- Powstrzymać? – słysząc to, Sasuke zaśmiał się kobiecie w twarz. – Dawno nie słyszałem, tak absurdalnej rzeczy. – zakpił, uśmiechając się wrednie.  Z szybkością błyskawicy, zaatakował Kuroihane. Dziewczyna była zaskoczona szybkością z jaką się poruszał. Nim zorientowała się co się dzieje, ostrze chłopaka już zmierzało w kierunku jej klatki piersiowej. Było za późno, by dobyła swojej katany i odparła atak. Na jej szczęście, Itachi zareagował szybciej niż ona i zdołał osłonić ją przed ciosem. Miecz Sasuke wbił się boleśnie w dłoń mężczyzny, który przytrzymując ręką klingę zapobiegł zadania śmiertelnej rany.
- Dlaczego ją bronisz? – zapytał, nie kryjąc zaskoczenia, jego czynem.
- Kuroihana – san, poprosiła mnie o pomoc, a ja się zgodziłem, ponieważ nie pozwolę, abyś zniszczył Konohę i zburzył spokój w świece ninja.
- I myślisz, że zdołacie mnie powstrzymać? Przykro mi bracie, ale nie uda wam się tego dokonać. Nikt mnie nie powstrzyma nawet ty. – oznajmił, po czym wykonał technikę przywołania. W mgnieniu oka pojawił się wielki jastrząb. Uchiha wskoczył na jego grzbiet, po czym odleciał w kierunku znanym tylko dla siebie. Itachi patrzył w bezruchu na odlatującego brata, nie wiedząc co myśleć o jego zachowaniu.  Sachiko przyglądała się całemu zdarzeniu w milczeniu, tak jak obiecała Akane, lecz teraz widząc jak ich wróg się oddala, była gotowa za nim ruszyć i wyzwać go na pojedynek. Jednak w ostatniej chwili została powstrzymana przez liderkę.  Następnie czarnowłosa spostrzegła, Shinani, która odzyskawszy władzę nad ciałem, próbowała się podnieść.  Przez to całe zamieszanie prawie by o niej zapomniała. Natychmiast do niej podbiegła, pomagając jej się podnieść.
- Dzięki. – powiedziała zielonowłosa.
- Jesteś cała?
- Tak, nic mi nie jest. – odparła, wspierając się na ramieniu przyjaciółki.
- To dobrze. – odezwała się do kunoichi, po czym zwróciła się do Itachi’ego i Amagawy:
- Wracajmy, nic tu po nas.
CDN

niedziela, 20 września 2015

Rozdział 9: Szlachetne serce.




Akane właśnie zmierzała w stronę swojego pokoju, kiedy usłyszała jakiś hałas na zewnątrz. Coś uderzyło głucho o ziemię. Nie wiedziała dlaczego, ale zaniepokoił ją ten dźwięk. Postanowiła sprawdzić co to takiego. Wychodząc na powietrze, nie mogła uwierzyć własnym oczom. Przed kryjówką znalazła ranną Megumi, która usilnie próbowała się podnieść. Kuroihana nie tracąc czasu, podbiegła natychmiast do Iwasaki.
- Megumi – san! Co się stało? – zapytała, ze zmartwioną miną, jednocześnie pomagając jej wstać. Blondynka oparła się na ramieniu liderki i z jej pomocą, podskakując na jednej nodze, dotarła na płaski głaz na którym mogła usiąść.
- Gdzie Shinani? – dopytywała się ciemnowłosa.
- Zostałyśmy niespodziewanie zaatakowane. – odparła złotowłosa.
- Przez kogo?! – dociekała zdenerwowana i zmartwiona Akane.
- Uchiha Sasuke.  - odpowiedziała, zaciskając nerwowo ręce w pięści.
- Jak to?!
- Wracałyśmy z wioski deszczu, gdy nagle spotkałyśmy go na swojej drodze, jak siedział pod drzewem. Powiedział, że ma do nas kilka pytań. Naturalnie rzecz biorąc, nie zamierzałyśmy mu na nie odpowiadać i tak się wszystko zaczęło. – wyjaśniła pokrótce.
- Niech to szlag! – wykrzyknęła brunetka. – Co z Ishimurą? – dodała po chwili.
- Została, by odwrócić jego uwagę. Nie chciałam jej zostawiać samej, ale z ranną kostką i tak na nie wiele bym się jej zdała, więc postąpiłam zgodnie z jej prośbą i przyleciałam tutaj powiadomić cię o całym zdarzeniu.
- Seiko – san! – Kilka sekund później z kryjówki wyszła zawołana kobieta.
- Tak? Akane? – zapytała, nie wiedząc z początku co się stało.
- Zajmiesz się Megumi? Jest ranna.
- Oczywiście. – przytaknęła, po czym wróciła się do jaskini, po środki pierwszej pomocy. Kiedy Miwa zabrała się za opatrywanie rannej kunoichi, Kuroihana udała się do wnętrza groty.  Żwawym i nerwowym krokiem przemierzała ciemny hol, już miała skręcić w stronę magazynku, kiedy zatrzymał ją głos Itachiego.
- Co się dzieje? – zapytał, stojąc oparty o framugę drzwi do swojego pokoju.
- Dlaczego miałabym ci powiedzieć? – odparła ostrzej niż zamierzała. – W końcu nie wiem po czyjej stoisz stronie. – dodała już łagodniej i nieco ściszonym głosem. Nie czekając na jego odpowiedź, poszła w zamierzone miejsce. Uchiha, patrzył za odchodzącą kunoichi przez chwilę, nie wiedział czemu, ale jej słowa poruszyły jakąś uśpioną cząstkę w jego sercu. Zacisnął nerwowo pięści na materiale swoich spodni. Nie mógł tak tego zostawić, za wszelką cenę musiał dowiedzieć co się wydarzyło, że Akane straciła częściowo swój spokój ducha. Natomiast Kuroihana zastanawiała się, co ma teraz zrobić. Jak powinna postąpić? Nie wiedziała… Wyposażyła swój ekwipunek, po czym udała się do swojej sypialni, po katanę. Ostrze jej miecza zostało starannie wykute, lśniąc srebrzystym blaskiem w słonecznym świetle. Klinga broni, została przyozdobiona jedwabiem w kolorze mlecznej perły. Jelec w kształcie płatka śniegu został wykonany z białego złota. Miał on za za zadanie oddzielać rękojeść od ostrza, zabezpieczając rękę wojownika przed zsunięciem się dłoni na brzytwę. Pochwa katany, została pomalowana na biało i przyozdobiona takimi oto płatkami śniegu. Po umieszczeniu broni na plecach miała zamiar udać się z odsieczą do Shinani, jednak kiedy otworzyła drzwi swojego pokoju w progu zastała czatującą na nią Sachiko.
- Dowiedziałam się wszystkiego od Seiko – san, idziesz wesprzeć Shinani, prawda? – zapytała prosto z mostu.
- Nie idę jej wesprzeć, idę przerwać tą walkę. – oznajmiła brunetka.
- Przerwać? Jak zamierzasz to zrobić? Masz zamiar pozbyć się tego Uchihy? Mam rację? – dociekała.
- Nie, to jeszcze nie czas na walkę.  - oznajmiła liderka.
- Jak to nie? To idealny moment! – upierała się Amagawa.
- Nie, to najgorsza sytuacja w jakiej mogłyśmy się znaleźć. – podsumowała, kiwając przecząco głową.
- Nie sądzę, by Sasuke był w stanie pokonać nas wszystkie. – brązowowłosa nie podzielała zdania swojej rozmówczyni.
- Oceniasz siły wroga zbyt łatwo i zbyt szybko. Wierz mi, to nie jest najlepsze posunięcie.
- Ale…
- Akane – san ma rację. – Sachiko, aż podskoczyła na dźwięk, niskiego i chłodnego tonu głosu, który należał do Itachiego. Mężczyzna już od dłuższego czasu stał za rogiem, ukryty w mroku, by dowiedzieć się czegoś o tym, co się wydarzyło.
- Nikt ci nigdy nie mówił, że czyichś rozmów się nie podsłuchuje?! – Amagawa zapytała patrząc krzywo na Uchihe. Akane zmarszczyła brwi, również niezadowolona z faktu, że shinobi je szpieguje. Kunoichi była wdzięczna towarzyszce, za to, że wyręczyła ją w skrytykowaniu chłopaka. Itachi jednak zignorował słowa Sachiko i nadal chwiejnym, choć już bardziej stabilnym krokiem podszedł do przywódczyni.
- Idę z wami. – oznajmił bez ogródek.
- Skąd pomysł, że ci na to pozwolę? – zapytała kruczowłosa, krzyżując ręce na piersiach.
- Nie masz innego wyboru. – odparł, głosem całkowicie pozbawionym emocji.
- Czyżby? – zapytała z ironią, unosząc do góry jedną z brwi. Kobieta patrzyła na niego z ostrzegawczym błyskiem w oku, lecz Itachi w dalszym ciągu stał niewzruszony. – Co jeśli ci zabronię? – dodała.
- Zmuszę cię. – odpowiedział beznamiętnie.
- Spróbuj, jeśli masz odwagę. – powiedziała, po czym pewna siebie podeszła do niego na odległość kilku centymetrów. Patrzyli sobie prosto w oczy, mierząc się przez chwilę wzrokiem. Sekundę później w oczach Itachiego pojawił się Mangekyo sharingan. Uchiha aktywował swoją potężną technikę Tsukiyomi. Akane znalazła się w świecie genjutsu, przykuta do czegoś, co wyglądem przypominało krzyż.
- A więc, tak to wygląda. – powiedziała, próbując się poruszyć.
- Znajdujesz się teraz w moim genjutsu. – oznajmił Itachi, pojawiając się jak cień przed dziewczyną. – Czas tutaj płynie zupełnie inaczej, niż w normalnym świecie.  Kilka dni spędzonych tutaj, w rzeczywistości jest tylko sekundą.
- Rozumiem. Masz zamiar trzymać mnie tutaj dopóki się nie zgodzę, byś nam towarzyszył? – zapytała brunetka, jednak nie uzyskała odpowiedzi.
- Dlaczego nie użyjesz wobec mnie siły? Zdajesz sobie sprawę, że czymś takim mnie nie złamiesz, prawda? – spytała, choć nie czekała na reakcję mężczyzny. – Jeśli czegoś natychmiast nie wymyślisz, to już więcej nie będziesz miał okazji mnie tu zatrzymać. – Akane uśmiechnęła się mimowolnie.
- Mówisz w taki sposób, jakbyś była w stanie się stąd wydostać. – odezwał się Uchiha. – na co Kuroihana uśmiechnęła się zadziornie.
- Nie pamiętasz już co ci powiedziałam, gdy się obudziłeś? Żadne genjutsu, nie jest w stanie mnie zatrzymać. Po tych słowach, kunoichi zamknęła oczy i wyłączyła wszystkie  swoje zmysły. Następnie, skupiła się na znalezieniu obecności użytkownika owej techniki. Bez trudu go znalazła, odróżniając jego chakrę, która w świecie iluzji była aż nadto wyczuwalna. Skoncentrowała się, po czym spróbowała przebić się przez powłokę iluzji i wrócić do rzeczywistości. Nie było to takie łatwe, jak sądziła, ale nie było też nie możliwe, przynajmniej dla niej. Ponieważ nie wykazywała żadnych oznak życia(poza tym, że oddychała) Uchiha zapytał:
- Czyżbyś się poddała? – Jednak Akane milczała, jak zaklęta wiedząc, że za chwilę odzyska wolność i nie myliła się.
Itachi czekał, aż kobieta się podda, wiedział, że nikt nie wytrzyma tam zbyt długo. Postanowił po prostu ją tam uwięzić i nie robić jej dodatkowej krzywdy. Zastanawiał się też dlaczego się nie odzywa i co planuje. Choć jak sądził nie ma sposobu by samodzielnie wydostać się z Tsukiyomi. Uważał tak jednak do czasu. W pewnym momencie, nie wiedząc czemu, poczuł silny ból, wypełniający jego czaszkę. Jakby jakaś niesamowita siła, chciała wedrzeć się w jego umysł. Zachwiał się i opadł na jedno kolano, trzymając się za głowę.
- Boli co? – zapytała sarkastycznie Sachiko, widząc grymas na twarzy Itachiego. – Trzeba było słuchać Akane- neesan, to nie musiał byś przez to przechodzić. – dodała, z drwiącym uśmieszkiem na ustach.
Kuroihana przełamała barierę i czuła jak powraca do świata realnego. Kilkakrotnie zamrugała, jakby obudziła się ze snu, czy ocknęła z zamyślenia.  Gdy się „przebudziła” ból w głowie mężczyzny natychmiast ustał. Itachi był zaskoczony zaistniałą sytuacją. Nie spodziewał się czegoś takiego, to było niesamowite.
- Wszystko w porządku? – usłyszał pytanie z ust czarnowłosej.
- T-tak. – odparł, podnosząc się z powrotem na równe nogi.
- Wybacz, ale nie miałam innego wyboru, jak udowodnić ci, że mam rację, skoro nie wierzyłeś mi na słowo. – powiedziała.
- Jakim cudem? – zapytał, ciężko dysząc, gdyż ból którego przed chwilą doświadczył, dodatkowo nadwyrężył jego siły.
- Powiem ci kiedy indziej… – odpowiedziała i spojrzała porozumiewawczo, na Sachiko, po czym obie ruszyły w stronę wyjścia z kryjówki. Itachi mógł tylko patrzeć jak odchodzą. Nie był w stanie nawet drgnąć. Mimo to zawołał, za oddalającymi się sylwetkami kobiet.
- Kuroihana- san! – kunoichi przystanęła w półkroku na dźwięk swojego imienia.
- Już powiedziałam ci, że….- Czarnowłosa chciała po raz kolejny powtórzyć, że się nie zgadza, by im towarzyszył, lecz wszedł jej w słowo.
- Jeśli, zgodzę się ci pomóc…. pozwolisz mi iść z wami? – zapytał, dysząc. Akane słysząc jego słowa stanęła jak wryta.
- Próbujesz mnie przekupić? – spytała, odwracając się w jego stronę. Itachi nic nie odpowiedział na jej słowa.- Nie musisz się martwić o swojego brata. Nie zabiję go..- O ile nie będzie wymagała tego sytuacja…- dodała już w myślach. – Chcę tylko odzyskać z powrotem swoją przyjaciółkę, która znalazła się w niebezpieczeństwie. – wyjaśniła.
- Proszę… – nalegał, na co kunoichi westchnęła ciężko. Spojrzała na niego i w jego na powrót normalnych oczach, zobaczyła coś, czego nie umiała jednoznacznie określić. Coś w rodzaju troski, braterskiej miłości, tęsknoty?
- Niech ci będzie. – dodała zrezygnowana po chwili namysłu. - Ale obiecuję, że jak będziesz mi utrudniał, życie to nakarmię tobą orła Megumi! Albo dam cię rozszarpać Sachiko i Kaede! – owa kąśliwa uwaga przeszła jej przez myśl.
- Dziękuję.
CDN

piątek, 11 września 2015

Rozdział 8: Niespodziewane spotkanie cz.II

 muzyka
Mężczyzna siedział sobie spokojnie pod jednym z drzew, gdy niespodziewanie do jego uszu dotarły dźwięki rozmowy prowadzonej przez dwie  dziewczyny.  Z początku nie rozumiał sensu ich debaty, gdyż składały się głównie z wyzwisk i ripost. Mimowolnie przysłuchiwał się tej konwersacji. Może dowie się czegoś ciekawego? Chwilę później, okazało się to trafnym posunięciem.  Wywnioskował, że chodzi o jakieś zadanie. Co najważniejsze padły słowa „Konoha” i „ożywić”. Czyżby miał do czynienia ze sprawcą, który porwał ciało Itachiego z grobowca? Tego nie wiedział, ale był pewien, że te panie z pewnością tak. Nieoczekiwanie jedna z dziewczyn zadała mu pytanie, zauważając jego obecność.
- Kim jesteś? – zapytała.
- Dlaczego miałbym ci powiedzieć? – odpowiedział pytaniem na pytanie i podniósł się z ziemi.
- Odpowiedz, póki grzecznie proszę. – ton głosu zielonowłosej z normalnego zmienił się w ostrzegawczy i pewny siebie.
- Myślisz, że się ciebie boję? – zakpił.
- Może powinieneś. – dołączyła się Megumi, patrząc groźnie na mężczyznę.
- Jesteście naiwne myśląc, że możecie mi coś zrobić. – oznajmił, uśmiechając się przy tym arogancko. Sekundę później jego oczy błysnęły czerwienią sharingana. Obie kunoichi natychmiast odwróciły wzrok, zanim zdążył je złapać w swoje genjutsu.
- Ty jesteś..
- Uchiha Sasuke. – dokończył za nią.
- Cholera… jesteśmy w niezłym bagnie. - podsumowała w myślach Iwasaki.
- Teraz pozwólcie, że to ja zadam wam kilka pytań. Po pierwsze: Kim jesteście? Po drugie: Po co wam ciało mojego brata i jak widzę nie tylko jego? – na jego słowa dziewczyny zrobiły kwaśne miny.
- Ty również, jesteś naiwny myśląc, że ci odpowiemy. – odgryzła się złotowłosa.
- Wygląda na to, że żeby się czegoś dowiedzieć, będę musiał użyć siły. Mówiąc to wyciągnął swój miecz, który zawsze miał przy sobie i zaatakował Megumi. Jednak Iwasaki zdążyła dobyć Ninja-to i odeprzeć atak.  Gdy tylko ich ostrza się zetknęły Uchiha użył Chidori, by porazić przeciwnika błyskawicą. Dziewczyna widząc, co się dzieje w ułamek sekundy wypuściła broń z rąk i odskoczyła w tył jak oparzona.
- Niech to szlag! Mało brakowało!. – pomyślała, zaciskając zęby. Spojrzała na towarzyszkę, która w tym czasie stała na straży ciała Nagato. Musiała pamiętać, by się nie rozpraszać i uważnie obserwować swojego wroga. Tymczasem Sasuke, wykonał kolejny ruch, wykorzystując Chidori Senbon. Chwilę później niezliczone ostre błyskawice ruszyły w stronę kobiet. Megumi, która była teraz pozbawiona broni, robiła co mogła, by uniknąć ostrzy błyskawic.  Niestety kilka z nich trafiło ją w lewe ramię i prawą nogę.
- Ty chamie! – warknęła wściekła kunoichi.
- Doton: Chidōkaku! – krzyknęła Shinani. W jednej sekundzie obszar wokół wojowniczek uległ zapadnięciu, dzięki czemu, bez trudu udało im się uniknąć reszty pocisków.
- Dzięki.
- Nie ma za co.
- Dobra, mamy chwilę. Co robimy? – Megumi, wypowiadała słowa z prędkością karabinu maszynowego.
- Musimy, poinformować o wszystkim Akane. –  Ishimura odpowiedziała z taką samą szybkością. Blondynka skinęła głową, by następnie wykonać technikę przywołania. W mgnieniu oka obok dziewczyny pojawił się ogromny i dostojny orzeł, którego pióra mieniły się kolorem złota w słońcu.
- Leć i zabierz ze sobą Nagato, ja w tym czasie odwrócę jego uwagę. – rozkazała Shinani.
- Nie ma mowy! Nie zostawię cię tu samą na pastwę losu! – sprzeciwiła się.
- Powiedziałam leć! Nie jestem taka słaba jak ci się wydaje! – krzyknęła. Nagle usłyszały głos antagonisty:
- Długo jeszcze macie zamiar urządzać sobie pogaduszki? – zapytał, po czym cisnął w  nie kolejnymi błyskawicami, lecz tym razem oby dwie kunoichi wskoczyły na grzbiet ptaka i wzbijając się w powietrze, zręcznie unikały ataków. Kiedy były już bezpieczne drapieżnik zniżył lot by zielonowłosa mogła bezpiecznie zeskoczyć na ziemię. W momencie gdy jej stopy zetknęły się z podłożem, Shinani użyła   Doton: Shinjū Zanshu no Jutsu, by dać nura pod ziemię. Kiedy Sasuke zamierzał zaatakować odlatującą Megumi, Shinani wyłoniła dłoń i złapała wroga za nogę.  Nim Uchiha zorientował się co się dzieje, kunoichi zastosowała kolejną technikę, by uwięzić przeciwnika w błotnym mule.  Gdy shinobi ugrzązł w błotnym dole, dziewczyna wykorzystała szansę i wydostała się na powierzchnię.
- Muszę, przyznać, że jesteś całkiem pomysłowa. – rzekł do niej.
- Daruj sobie. – odparła gromiąc go wzrokiem.
***
Megumi leciała, najszybciej jak się dało, byle by zdążyć zanim Shinani stanie się coś złego. Wiedziała, że przyjaciółka jest błyskotliwym i dobrym strategiem, który ma w zanadrzu niejednego asa. Wszakże obawiała się, że i to może okazać się niewystarczające, by pokonać członka słynnego klanu Uchiha. W prawdzie jego członkowie posiadali imponujące umiejętności, które pokonałyby niejednego wspaniałego wojownika ninja. Zagryzła nerwowo wargi i wykonała groźny manewr w lewo, unikając zderzenia, ze szczytem góry. Kilka sekund później  wylądowała, tuż przed wejściem do kryjówki. Zarzuciła sobie na plecy ciało Nagato, po czym zeskoczyła z grzbietu patka na ziemię. Skok ten niestety zakończył się upadkiem, ze względu na nieciekawy stan prawej kostki dziewczyny.
CDN

niedziela, 6 września 2015

Rozdział 7: Niespodziewane spotkanie cz.I

- Dlaczego, chcesz żebym ci pomógł?  Wskrzesiłaś mnie ze względu na mojego brata?
- Ponieważ potrzebuję pomocy. Sama nie dam sobie rady mimo, że jesteśmy silną drużyną. Tak, masz rację, po części ożywiłam cię ze względu na twojego brata. Możesz być innego zdania, ale osobiście uważam, że możesz wskazać mu inną drogę, niż sianie zniszczenia, śmierci i strachu… – urwała spoglądając na swojego rozmówcę. Jednak twarz Uchihy pozostawała bez wyrazu, jak maska pokerzysty. Nie dało się z niej odczytać żadnych uczuć, czy emocji.
- Jestem innego zdania. Nie znasz go. Jeśli raz sobie coś postanowi, nie spocznie dopóki nie osiągnie zamierzonego celu.
- Nigdy nie pomyślałeś, że możesz się mylić? Co jeśli to ja mam rację?
- Nie wiem… może. Wnioskuję to wiedząc jakim Sasuke jest człowiekiem i jaki ma charakter. – wyjaśnił. Skąd ten pomysł z ożywianiem zmarłych?
- Tak ja już wspomniałam potrzebuję pomocy… powiedzmy, że nie do końca mogłam prosić o to kogoś z żyjących…Tak czy inaczej, nie jesteś jedynym którego zamierzam tutaj sprowadzić.
- Kogo jeszcze chcesz tu ściągnąć? – zapytał mimowolnie, pozostając całkowicie obojętnym.
- Nagato, Deidare i Sasoriego. – odpowiedziała.
- Akatsuki? – Akane przytaknęła skinieniem głowy. – Prosząc o wsparcie kryminalistów to nie najlepszy pomysł. – oznajmił chłodno Itachi.
- Masz rację, jednak potrzeba nam silnych sprzymierzeńców. A członkowie Akatsuki są nie tylko silni, ale także nikt nie spodziewa się was ponownie spotkać, co jest dodatkowym plusem. – wyjaśniła.
- Minusów jest znacznie więcej. – odparł ponuro.
- Na przykład?
- Co zrobisz, jeśli nie zgodzą się z tobą współpracować? – w tym momencie Akane uświadomiła sobie, że Itachi również nie wyraził zgody na współpracę. Zacisnęła nerwowo pięści na posłaniu. Powiedziała zbyt wiele, teraz mogła słono za to zapłacić, jeżeli mężczyzna nie przystanie na jej propozycję. Nieświadomie zdradziła mu tyle informacji… jakaś cząstka dziewczyny chciała mu zaufać, dlatego nie zważała na słowa. Tymczasem druga jej strona była pełna niepewności i nieufności. Skarciła siebie w duchu za tak lekkomyślne postąpienie. Starając się uspokoić swoje nerwy, obiecała sobie, że od tej pory będzie uważała na to co mówi. Pozostało jej wierzyć, iż Itachi nie wykorzysta informacji, których się dowiedział przeciwko niej.  Były członek Akatsuki spojrzał uważnie na Kuroihane, która zacisnęła nerwowo pięści. Wyglądało na to, że pytanie które jej zadał zaniepokoiło ją. Niespodziewanie kunoichi jakby ocknęła się z głębokiego zamyślenia i powiedziała:
- Nie wiem… Może po prostu wymarzę im pamięć i pozwolę żyć dalej? – odpowiedziała z namysłem.
- Żyć? Czemu ich nie zabijesz? W końcu to żaden problem jako, że będą osłabieni, tak jak ja teraz. – Dziewczyna słysząc jego słowa, gwałtownie poderwała się z miejsca i skierowała się w kierunku drzwi.
- To właśnie odróżnia mnie i moją organizację od Akatsuki. Nie zabijam bez powodu, z resztą nie mogłabym tego zrobić…- wyjaśniła, po czym wyszła zostawiając mężczyznę ponownie samego. Uchiha przez chwilę myślał nad odpowiedzią brunetki. Nie chciał jej urazić, lecz cóż mógł zrobić, że stało się inaczej?
***
- Shinani, daleko jeszcze?
- Megumi – chan, proszę cię nie marudź. – odparła zielonowłosa.
- Nie marudzę, tylko się pytam jak długo jeszcze będziemy się wlec? I nie mów do mnie „Megumi – chan” nie jestem małym dzieckiem. – oznajmiła niezadowolona blondynka.
- To prawda, ale marudzisz jak pięciolatka.
- Zamknij się! Do cholery jak spuchną mi kostki od tego ciągłego łażenia, to obiecuję, że mi za to zapłacisz!
- Nie dramatyzuj… – Ishimura westchnęła ciężko, również mając powoli dość tylko, że obecności towarzyszki. – Przecież kilka godzin temu wygrzewałaś się w gorących źródłach! Jesteś śmierdzącym leniem wiesz?
- Taa jasne, jeśli ktoś tu jest leniem to z całą pewnością nie ja! – warknęła Iwasaki.
- No więc kto? – zapytała niewzruszona Shinani.
- Akane.
- Co? Czemu? – zdziwiła się tamta.
- Bo to ona siedzi i nic nie robi, tylko nam rozkazuje. – wyjaśniła z kwaśną miną.
- Nieprawda.
- Nie wcale. Ona nie musi dźwigać na swoich barkach sześćdziesięciu kilogramów i nieść je przez jakieś kilkaset kilometrów!
- Dla twojej wiadomości powiem tylko tyle, że nasza kochana liderka dzisiaj również miała za zadanie udać się do Konohy.  A wioska liścia znajduje się dalej niż wioska deszczu.
- Być może…. Aczkolwiek to nie zmienia faktu, że musiałyśmy wleźć na samą górę jakiejś okropnej wierzy i zabrać stamtąd tego zombie, którego zamierza ożywić.  Byłoby o wiele szybciej gdybyśmy sturlały go z tych schodów! Ale nie! Bo ty zawsze musisz postawić na swoim!
- Megumi, to jest człowiek! nie kukła! – krzyknęła oburzona kunoichi.
- Phi! To nie człowiek to trup!
- No a trup to niby czym jest? Pani mądralińska?
- Zwłokami. – słysząc odpowiedź towarzyszki, Shinani wolną ręką dotknęła czoła.(Facepalm)
- Kobieto… twoja inteligencja momentami mnie powala…
- Mam uznać to za komplement? – zielonowłosa, wywróciła oczami, marząc by w końcu znaleźć się  w kryjówce i zaznać chwili spokoju.
- Zastanowiłaś się chociaż, co by się z nim stało gdybyśmy zrzuciły go z tych schodów, tak jak proponowałaś?
- A co miałoby się z nim stać? – Megumi wzruszyła ramionami.
- Nie pomyślałaś, że mógłby tak zupełnie przypadkiem rozlecieć się na kawałki?
- No i co z tego? Przecież i tak nie żyje, więc co za różnica?
- Jesteś stereotypową blondynką.
- To znaczy?
- Jesteś głupia jak but! W ogóle masz coś takiego jak mózg?!
- Tak, mam! I nie obrażaj mnie, bo jeszcze zobaczymy kto jest mądrzejszy, pani profesor. – Shinani wywróciła oczami. Miała zamiar się odgryźć, ale w tym samym momencie na swojej drodze spostrzegła młodego mężczyznę, siedzącego pod jednym z drzew. Zastanawiała się czy słyszał o czym rozmawiają, jeśli tak tym gorzej dla niego.
CDN

Rozdział 6: Nieufność wobec anioła?

Po wyjściu Akane, Itachi nareszcie został sam. Nie lubił kiedy ktoś naruszał jego spokój, dlatego samotność jak najbardziej mu odpowiadała. Przez jakiś czas leżał nieruchomo na posłaniu nie mogąc się ruszyć. Rozejrzał się po pomieszczeniu w którym się znajdował. Był to nieduży pokój, skąpany w półmroku, gdzie jedyne źródło światła stanowiły dwie pochodnie palące się po obu stronach komnaty. Oprócz łóżka, w pokoju znajdowała się również niewielka komoda, stojąca w prawym rogu pomieszczenia, oraz zawieszona nad nią półka. Niedaleko drzwi stał niski, kwadratowy stolik, na którym umieszczono stos białych ręczników. Było to jedyne wyposażenie pomieszczenia. Spoczywając w absolutnej ciszy, powróciła do niego nie tylko odbyta rozmowa z brunetką, ale także wspomnienia dotyczące jego ukochanego, młodszego brata, którego jako jedynego zostawił przy życiu, dokonując mordu na całym swoim klanie. - Sasuke… Czy naprawdę twoje serce zostało całkowite pochłonięte przez mrok i chęć zemsty? – zapytał w myślach. - Jeśli taka jest prawda… co chcesz przez to osiągnąć? – zastanawiał się.  Po raz pierwszy od bardzo dawna w jego myślach pojawiły się wątpliwości. Nie wiedział jak ma postąpić ani jaką decyzję podjąć w sytuacji w jakiej się obecnie znalazł. To było jak wybór pomiędzy młotem a kowadłem. Nie chciał po raz wtórny stawać do walki przeciwko Sasuke. Pomimo wszystkich złych rzeczy jakich dopuścił się jego brat, kochał go i zawsze będzie. To nie ulegało wątpliwości. Jednak skoro nie mógł wrócić z powrotem na tamten świat, to czy będzie w stanie bezczynnie stać i patrzeć jak wszystko co kochał, szanował i starał się chronić zostaje doszczętnie zniszczone i staje się niczym? Wiedział, że Sasuke chce zniszczyć Konohę, lecz nigdy nie przypuszczał, że może być świadkiem tego zdarzenia. Kochał swoją rodzinną wioskę i to dla niej poświęcił całe swoje szczęście, zostając jednocześnie skazanym na wieczną tułaczkę po świecie z przylepioną etykietką seryjnego mordercy.  Jego natura pacyfisty nie pozwalała mu w owej sytuacji biernie obserwować tok wydarzeń. Pewna część jego duszy chciała działać w słusznym celu jakim była obrona pokoju. Jako dziecko doświadczył już przykrych skutków wojny i związanej z nią okrucieństw. Kiedyś przyrzekł sobie, że zrobi wszystko co w jego mocy, by nie doszło do kolejnego rozlewu krwi. Sprzeczne uczucia targały jego sercem, umysłem i duszą tak bardzo, że nie mógł dłużej pozostać w bezruchu. Spróbował się poruszyć, lecz jego ciało nadal było w znacznym stopniu zesztywniałe. Jakimś cudem udało mu się usiąść i następnie zsunąć z posłania. Chwiejnym krokiem, trzymając się ściany dotarł do drzwi. Chciał dowiedzieć się gdzie się właściwie znajduje i odszukać kobietę, która była odpowiedzialna za jego powrót do życia. Zdołał przekroczyć próg pokoju, lecz kilka niezdarnych kroków dalej stracił kontrolę, nad nie do końca jeszcze sprawnymi kończynami i upadł bezwładnie na ziemię. W duchu przeklinał siebie za swoją niezdarność. Starał się podnieść, niestety z marnym skutkiem. Ciało odmawiało mu posłuszeństwa, miał wrażenie jakby musiał na nowo uczyć się podstawowych funkcji życiowych. Po nieudanych próbach podniesienia się na równe nogi, stracił wszelkie siły jakie zdążyły się zregenerować w jego mięśniach. Spoczywając na ziemi czuł chłód bijący od skalnego podłoża, który zaczął przenikać w jego sylwetkę. Teraz pozostawało jedynie czekać na czyjąś pomoc, gdyż o własnych siłach nie miał nawet co marzyć. Po upływie nieokreślonego czasu usłyszał w oddali strzępki czyjejś rozmowy. Jednak osoby prowadzące dialog były zbyt daleko, by mógł usłyszeć temat ich konwersacji. Aczkolwiek był pewien, że są to kobiety. Chwilę później, rozległ się dźwięk czyichś kroków, których echo niosło się wzdłuż ciemnego korytarza. Itachi zastanawiał się kogo za chwilę spotka, w głębi duszy mając nadzieję, że tym kimś okaże się Kuroihana. Widocznie los sprzyjał mężczyźnie, gdyż kilka sekund później jego oczom ukazała się smukła sylwetka Akane. Dziewczyna przemierzała korytarz wolnym krokiem, lecz gdy spostrzegła go leżącego bezwładnie na ziemi, natychmiast do niego podbiegła.
- Itachi- san! Nic ci się nie stało? Dlaczego wyszedłeś z pokoju skoro twoje ciało jeszcze nie wydobrzało? – zadała mu pytanie, ale nie dostała na nie odpowiedzi, co niespecjalnie ją zdziwiło. – Pozwól, że pomogę ci wstać. – dziewczyna wiedziała, że sam nie da sobie rady, ale wolała spytać czy życzy sobie jej pomocy. Nigdy nie wiadomo jak mógłby zareagować, a wolała nie ryzykować urażoną męską dumą.  Tym razem uzyskała odpowiedź w postaci lekkiego kiwnięcia głową. Akane przykucnęła przy mężczyźnie i najostrożniej jak potrafiła, pomogła mu wstać. Itachi był nieco zażenowany całą sytuacją. Nigdy nie potrzebował czyjejś pomocy, a już na pewno nie w takim przypadku. Zarzucił jej prawe przedramię na szyję. Delikatna skóra kobiety, była przyjemnie ciepła, w porównaniu z jego zimnymi dłońmi. Niewielka odległość jaka dzieliła ich sylwetki sprawiła, że Uchiha poczuł również słodki zapach jej jedwabnych włosów, pachnących piwonią.
- Trzymaj się mnie, dobrze Itachi – san? – Po raz kolejny przytaknął skinieniem głowy.  Po sposobie w jaki się do niego zwracała uznał, że Kuroihana jest miłą osobą. Podobało mu się to, że dziewczyna używa formy grzecznościowej wymawiając jego imię. Gdyby nie był na nią zły, za to, że go wskrzesiła, ośmielił by się nawet pomyśleć, iż to anioł, nie kobieta. Kunoichi zaprowadziła go z powrotem do pokoju i  posadziła na łóżku.
- Staraj się nie przemęczać, dopóki nie wrócą ci siły, dobrze? – poprosiła, po czym skierowała kroki do wyjścia. W momencie, gdy miała już wyjść Itachi odezwał się:
- Mógłbym cię o coś zapytać? – Dziewczyna odwróciła się w jego stronę.
- Oczywiście. – odpowiedziała, uśmiechając się lekko. – o co chcesz mnie zapytać? – spytała, siadając obok chłopaka.
CDN

piątek, 4 września 2015

Rozdział 5: Wątpliwości...I konflikty?

Kiedy Akane wyszła z pokoju gdzie znajdował się Uchiha, udała się na zewnątrz, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Miała nadzieję, że orzeźwiający podmuch górskiego wiatru pozwoli jej umysłowi się odprężyć i przemyśleć na spokojnie wszystko raz jeszcze. Usadowiła się wygodnie na jednej ze skał znajdujących się w pobliżu ścieżki prowadzącej na szczyt pasma górskiego.  Oparła dłonie na zimnej powierzchni głazu, jednocześnie krzyżując nogi w kostkach. Zamknęła oczy unosząc lekko głowę do góry. Poczuła przyjemne ciepło promieni słonecznych tańczących na jej twarzy.  Pachnący tajgą wiatr bawił się jej włosami, których kruczoczarne kosmyki delikatnie unosiły się w powietrzu.
- Gdybym tylko wiedziała co mam teraz zrobić…. - zastanawiała się w myślach. - Może to jednak nie był najlepszy pomysł, by prosić ich o pomoc? Jednak czy istnieje inne, lepsze rozwiązanie? Jesteśmy jednymi z najsilniejszych kunoichi na świecie, jednak nasza szóstka, to zbyt mało, by móc otwarcie stawić czoło takiemu zagrożeniu…Tym bardziej, że nie wiemy kiedy i skąd ono nadejdzie. Mam tylko przeczucie, że już niedługo wydarzy się coś, co zmieni losy nas wszystkich. Wszystkie wioski czuwają nad bezpieczeństwem, aczkolwiek to za mało, by móc być spokojnym. Co najważniejsze…. Co powinnam zrobić gdy uzyskam ostateczną odpowiedź od Itachi’ego? Co mam zrobić jeśli nie zgodzi się nam pomóc? Czy powinnam go zabić? Nie, to oznaczałoby, że na darmo poświęciłam część swojego życia….- westchnęła ciężko. - Może po prostu puszczę go wolno, gdy odrętwienie minie i będzie w stanie się samodzielnie poruszać? Nie, to też nie wchodzi w rachubę….W końcu nie mam pewności, czy nie sprzymierzy się ze swoim bratem. Gdyby do tego doszło bylibyśmy w jeszcze większej d***e. - Cholera! Niech to wszystko szlag trafi! – wykrzyknęła, podrywając się gwałtownie z miejsca, kopiąc kamyk leżący w pobliżu jej stopy. Niespodziewanie usłyszała czyjś okrzyk niezadowolenia:
- Auć! Co ci odbiło, by kopać w niewinnych ludzi kamieniami?! – wykrzyknęła brunetka, po czym z rozmachem rzuciła owy kamień w stronę liderki. Akane w samą porę zatrzymała odłamek skały siłą woli, kilka centymetrów od swojej twarzy.
- Kaede, jak miło. Też się cieszę, że cię widzę. – odpowiedziała z nutką sarkazmu, opuszczając odłamek z powrotem na ziemię.
-  Ty podła szumowino! Jak śmiesz rzucać kamieniami w Akane-neesan*! – równie niespodziewanie co Kaede, pojawiła się Sachiko.  Amagawa wściekła za jej czyn, ruszyła w stronę dziewczyny. Młoda jashinistka w zwinnym skoku wzbiła się w powietrze, jednocześnie dobywając swojej halabardy. Ostrze broni skierowane było prosto ku Kaede, jednakże kunoichi nie pozostała bezbronna.  Szybkim ruchem ręki złapała za rękojeść swojej włóczni i zablokowała atak Sachiko, zadziornie się przy tym uśmiechając.
- Jesteś beznadziejna. Dziwię się Akane, że pozwoliła dołączyć do organizacji takiemu rozwydrzonemu dzieciakowi jak ty, który na dodatek jest bezużytecznym pasożytem. – skomentowała Miyajima. Siedemnastolatka, słysząc obraźliwe komentarze pod swoim adresem, wpadła w jeszcze większą furię. Odskoczyła od przeciwniczki po czym powiedziała:
- Poczekaj do momentu aż cię drasnę! – warknęła.
-  Ojej, tak strasznie się boję, że aż trzęsę się ze strachu. – zadrwiła tamta. Podirytowana młodsza shinobi ponownie ruszyła do ataku, lecz i tym razem jej cios został odparty. Pomimo to dziewczyna nie poddawała się i parła na Kaede z całych sił.
- Wygląda na to, że nasz mały nieudacznik się zdenerwował.  Z ciebie taka jashinistka, jak z koziej dupy trąba. – Kaede przekroczyła niebezpieczną granicę. Amagawa z furią zacisnęła szczęki i wykonała groźny manewr bronią. Spowodowało to, iż Miyajima została zmuszona do wycofania się z obranej wcześniej defensywy. Sachiko tylko czekała na taką okazję. Błyskawicznym ruchem wyciągnęła ze swojego ekwipunka kunai, do którego została przymocowana  ledwo widoczna dla oka żyłka. Nie tracąc cennej chwili rzuciła ją w kierunku przeciwniczki. Do tej pory Akane i Seiko, która była towarzyszką Kaede, przyglądały się niewzruszone całemu zamieszaniu. Były bowiem przyzwyczajone do takich sytuacji, gdyż tego typu spory(głównie pomiędzy Kaede, a Sachiko) zdarzały się aż nazbyt często.  Kuroihana przystanęła obok Miwy i obie z lekką irytacją przyglądały się całemu spektaklu z boku. Akane pożałowała nawet, że nie ma pod ręką popcornu, gdyż było to kino bez pieniędzy, przynajmniej do pewnego momentu. Wszystko uległo zmianie, kiedy Sachiko użyła kunai’a. Obydwie dotychczasowe obserwatorki musiały interweniować, bo w przeciwnym razie skończyłoby się zapewne dopiero na śmierci jednej z wojowniczek. Sekundę później ostrze najmłodszej członkini, skrzyżowało się z kunai’em, który rzuciła Seiko. Gdy dziewczyna chciała wykonać kolejny ruch została zablokowana przez siłę umysłu Akane i nie była w stanie wykonać najmniejszego ruchu.
- Dość tego! – krzyknęła i zgromiła obydwie dziewczyny wrogim spojrzeniem. – Nie będę tolerować takich zachowań w grupie! Zrozumiano?!- zapytała patrząc wymownie to na jedną, to na drugą.
- Ale, ale to nie moja wi….- zaczęła Sachiko, lecz Kuroihana zmusiła ją by zamilkła, powodując tępy ból w jej głowie.
- Nie obchodzi mnie czyja to wina, nie pozwoliłam wam dołączyć do organizacji, po to byście się wzajemnie pozabijały! – wycedziła przez zęby rozzłoszczona brunetka.
- Macie się opanować, zrozumiano?! – powtórzyła jeszcze dobitniej.
- Obydwie przytaknęły, nie chcąc się narażać liderce. Aby mieć pewność, że porządek zostanie zachowany, Akane chwyciła swoją towarzyszkę za materiał jej bluzki i pociągnęła za sobą w stronę wejścia do kryjówki. Zanim jednak zniknęła za drzwiami prowadzącymi do bazy, przystanęła i skierowała następujące słowa do Seiko:
- Seiko-san, wyświadcz mi przysługę i miej oko na Kaede, dobrze? Nie pozwól by przez jej nie wyparzoną gębę doszło do kolejnej bójki.
- W porządku. – zgodziła się.
- A co ja niby jestem jakiś pies, żeby mnie na łańcuchu trzymać? – zaprotestowała Miyajima, patrząc w stronę liderki spode łba. Akane odwróciła się patrząc na kunoichi złowieszczym wzrokiem. Na widok teko spojrzenia Kaede przeszły ciarki i postanowiła dla własnego dobra już się nie odzywać.  Kiedy czarnowłosa dowlekła próbującą się wydostać z żelaznego uścisku Sachiko, rzuciła dziewczyną jak piłką, która zatrzymała się na ziemi półtora metra od niej.
- Już do reszty ci odbiło?! – warknęła Akane.
- Dlaczego to mnie za wszystko obwiniasz? Przecież nic złego nie zrobiłam, tylko cię broniłam!
- Nie prosiłam cię o to! Masz się za mojego adwokata czy jak?! – odparła zezłoszczona Akane, gromiąc rozmówczynię wzrokiem. – Następnym razem pamiętaj, że zanim coś zrobisz, to dwa razy pomyśl! Zachowujesz się jak pięcioletnie dziecko! Nie myśl sobie, że będę wiecznie cię niańczyć! Powinnaś być bardziej rozważna i nie dawać się wyprowadzić z równowagi, przez jakieś czcze gatki! – kontynuowała kazanie.
- Hai, hai, zrozumiałam. Czy mogę sobie już iść? – zapytała brązowowłosa, patrząc na przywódczynię wielkimi, jak spodki oczyma. – Na co Akane przyłożyła rękę do pulsującej z nerwów skroni, zrezygnowana z dalszego prawienia morałów, które w przyszłości i tak zapewne okażą się nic nie warte.
- Tak idź i zejdź mi z oczu. – mruknęła. Sachiko tylko czekała na te właśnie słowa, zniknęła w ułamek sekundy. - Nawet nie można pomyśleć w ciszy i spokoju, bo zawsze muszą znaleźć się w pobliżu jakieś ćwoki, które zburzą całą harmonię. - pomyślała z kwaśną miną, po czym wolnym krokiem udała się w głąb korytarza.
*skrót „nee-san”-(jap.) siostrzyczka
CDN

Rozdział 4: Konwersacja i próba podjęcia współpracy

- Zanim odpowiem na twoje pytanie, proszę zachowaj spokój i nie próbuj użyć na mnie swojego genjutsu. Mówiąc wprost na nie wiele się ono zda. Tego typu jutsu nie działają na mój umysł. –  poinformowała mężczyznę niewzruszona na widok jego potężnego sharingana. Itachi spoglądał na rozmówczynię, zastanawiając się co powinien w takiej sytuacji zrobić.  Kunoichi patrzyła opanowana i niewzruszona prosto w jego oczy. Spowodowało to, że Uchiha nie tyle uwierzył w jej słowa, co obdarzył młodą kobietę pewnego rodzaju szacunkiem. Wielu ludzi okazywało strach, czy niepokój na sam jego widok. Nie było się czemu dziwić, skoro należał do najgroźniejszych przestępców w świecie ninja. Jednak ta młoda kunoichi nie tylko nie okazała strachu, ale i zachowała całkowity spokój ducha, cecha ta była jedną z cenionych przez Itachi’ego. Postanowił posłuchać prośby kobiety i nie używać umiejętności swojego klanu. Jego oczy na powrót przybrały normalny wygląd, lecz w dalszym ciągu pozostawał czujny, zdając sobie także sprawę z odrętwienia własnego ciała. Akane widząc, że shinobi postanowił działać zgodnie z jej prośbą, zaczęła mówić:
- Nazywam się Kuroihana Akane. Pewnie zastanawiasz się co tutaj robisz, skoro już dawno umarłeś. Otóż odpowiedź jest taka, że to ja jestem odpowiedzialna za twój powrót do świata żywych. Sprowadziłam twoją duszę z zaświatów, ponieważ pokój panujący obecnie na świecie wkrótce zostanie zachwiany. – Itachi słuchał w milczeniu tego co ma mu do powiedzenia Akane. Jednak im więcej wiedział, tym bardziej wzbierała w nim złość na ową kobietę.  Rzadko zabierał głos, lecz w tym przypadku musiał się odezwać:
- Nadal nie widzę powodu, dla którego odważyłaś się naruszyć mój grobowy spokój. Śmiesz zakłócać mój wieczny sen, tylko dlatego, że szykuje się kolejna wojna? Wiedz, że wszystko co jest związane ze światem żywych już mnie nie dotyczy. Umarłem, a więc nie jestem już częścią teraźniejszości. Nie obchodzą mnie twoje problemy, ani cele dla których mnie ożywiłaś. Na nic ci się nie przydam, gdyż nie mam zamiaru ponownie być częścią tego zepsutego świata. – po tych słowach zamilkł, nie pamiętając kiedy ostatnio tyle mówił.
- Wiedziałam, że nie będziesz przychylnie nastawiony. Pomimo to postanowiłam cię wskrzesić, ponieważ na tym świecie jest ktoś, kto jest ci bliski. A osobą, która ponownie próbuje wprowadzić chaos, zniszczenie, ból i cierpienie do świata shinobi,  jest nikt inny jak twój młodszy brat Sasuke. – oznajmiła, w dalszym ciągu zachowując opanowanie. Uchiha poczuł ukłucie w sercu na wzmiankę o jego ukochanym braciszku. Jeśli mógł zaufać w szczerość słów dziewczyny, to oznaczało, iż ciemność całkowicie pochłonęła Sasuke. Kiedy po raz ostatni widział się z bratem, miał cichą nadzieję, że nienawiść i chęć zemsty, którą zakorzenił w jego sercu minie, a on sam wybierze lepszą i rozważniejszą drogę w życiu. Ta mała nadzieja, w którą wierzył Itachi, rozpadła się w drobny mak, niczym potłuczone na miliardy kawałków lustro. Zapadła głucha cisza. Akane czekała na jakąkolwiek reakcję ze strony bruneta, jednak widząc, że nie zamierza się odzywać, kontynuowała swój monolog dalej.
- Czy teraz rozumiesz powód dla którego wezwałam cię Itachi- san? Nie zamierzam dopuścić do ponownego rozlewu krwi. Nie pozwolę by doszło do kolejnej wojny i zrobię wszystko co w mojej mocy by uniemożliwić twojemu bratu zakłócenie panującego obecnie porządku.
- Jesteś naiwna, skoro myślisz, że będę walczył przeciwko Sasuke. Może i stał się zły do szpiku kości, lecz to nie zmienia faktu, że nie posunę się do tego stopnia by go zabić. – odpowiedział, oziębłym i nieco ostrzejszym tonem.
- Nie powiedziałam, że masz go zabić. Jesteś jedyną osobą, która może mu przemówić do rozumu, jedyną która może wskazać mu inną ścieżkę.
- Osoba, która kieruje się mrokiem i nienawiścią nie słucha nikogo, prócz samego siebie. Nie pomogę ci, na darmo tracisz swój czas. odeślij mnie tam, gdzie moje miejsce. – odpowiedział, po czym zamknął oczy, dając tym samym rozmówczyni do zrozumienia, iż to koniec konwersacji. Kuroihana pozostała nieugięta i zanim postanowiła odejść powiedziała coś jeszcze:
- Nie mogę cię odesłać, nawet jeśli bym chciała. Moja technika wskrzeszania jest doskonalsza, lecz nie działa w dwie strony. Miałam nadzieję, że mimo wszystko zgodzisz się mi pomóc i dzięki temu być może nie będę zmuszona stanąć twarzą w twarz w walce z Sasuke. Wiedz, że jeśli się tak stanie, z pewnością nie przegram tego pojedynku. Jeśli jest choćby cień szansy na to by odmienić czyjś los, zawsze należy zrobić wszystko by ją wykorzystać. Przemyśl  swoją decyzję raz jeszcze, jeżeli będzie ona bez zmian, zrobisz co zechcesz. – oznajmiła, następnie kierując swoje kroki w stronę wyjścia. Gdy Itachi został sam, mimowolnie rozmyślał nad ostatnimi słowami dziewczyny i jej propozycją współpracy.
CDN

Rozdział 3: Przebudzenie

Podróż powrotna, nieco się wydłużyła. Na szczęście kobietom udało się wydostać z wioski liścia niepostrzeżenie i bez żadnych przeszkód. Akane jak najszybciej chciała dostać się do ich kryjówki, ukrytej wysoko w górach, znajdujących się za wioską mgły. Shinobi z Konohy z pewnością wkrótce dowiedzą się o ich wtargnięciu do grobowca. Zapewne gdy tylko zauważą brak ciała, rozpoczną poszukiwania przestępcy, który dopuścił się tak haniebnego czynu jak plądrowanie rodzinnego grobowca. Dziewczyna, na myśl o sobie jak o  przestępcy odrobinę się skrzywiła. W końcu nie taki był jej zamiar, by postrzegano ją i jej organizację jako zagrożenie. Po upływie ponad trzech godzin w końcu były na miejscu. Czarnowłosa z pomącą Sachiko zaniosła nadal nieprzytomnego Uchihe do jednego z wolnych pokoi. Młoda kunoichi, cieszyła się w duchu, że Itachi nie obudził się podczas wędrówki, gdyż to mogło by odrobinę skomplikować sprawę.
- Co teraz z nim będzie? – zapytała, Amagawa.
- Powinien niedługo się obudzić.
- Masz zamiar siedzieć tu do tego czasu?
- Tak, wolałabym poczekać aż w końcu się obudzi i wszystko mu wyjaśnić. W końcu nie codziennie powraca się do życia prawda? – Kuroihana, spojrzała na towarzyszkę.
- Mnie o to nie pytaj, jestem nieśmiertelna. –  oznajmiła brązowowłosa z szerokim uśmiechem na ustach.
- Racja, zapomniałam. – Akane westchnęła ciężko, na co młodsza kunoichi zaśmiała się krótko.
- Dobra, jak chcesz to sobie tu siedź, ale ja nie mam zamiaru. Idę poszukać pozostałych dziewuch. Shinani i Megumi  już wróciły, prawda?
- Tak, miały wziąć prysznic i wrócić do Amegakure, więc nie wiem czy je jeszcze zastaniesz.
- Rozumiem, a gdzie poszły, gdy wróciły?
- Wziąć kąpiel w gorących źródłach.
-  Sprawdzę czy jeszcze tam są, jakby co to wiesz gdzie mnie szukać. -  oznajmiła, po czym wyszła z pomieszczenia, zostawiając Akane samą z nieprzytomnym mężczyzną.
- Pozostaje mi teraz tylko czekać…-  dziewczyna mruknęła do siebie, siadając pod ścianą naprzeciwko łóżka, na którym leżał członek Akatsuki.
****
Sasuke nie wiedząc czemu, miał przeczucie, że wkrótce ponownie spotka swojego ukochanego brata. Doskonale zdawał sobie sprawę, iż to było niemożliwe, gdyż Itachi nie żył już dobre kilka lat. Mimo wszystko zadecydował potajemnie odwiedzić miejsce spoczynku jego starszego brata i reszty rodziny. W tym celu opuścił swoją kryjówkę i udał się na obrzeża Konohy. Jakie było jego ogromne zdziwienie, gdy będąc na miejscu, wyczuł czyjąś obecność. Zaintrygowany, postanowił sprawdzić co jest grane. Kiedy tylko otworzył grobowiec, od razu spostrzegł brak ciała Itachiego. W pierwszej chwili niedowierzał własnym oczom, lecz moment później zrozumiał, że ktoś w niewiadomym dla niego celu próbuje wykorzystać jego brata. Rozwścieczony, uderzył pięścią w kamienną ścianę budowli. Na owym murze, pojawiło się charakterystyczne pęknięcie, w skutek którego odpadł również kawałek tynku.
- Dowiem się kto za tym stoi i zniszczę tą osobę! – wysyczał z furią, po czym zamknął za sobą drzwi grobowca i udał się z powrotem do swojej bazy, gdzie miał zamiar obmyślić jakiś plan działania.
****
Akane cierpliwie czekała, kiedy chłopak się obudzi. W tym czasie miała chwilę, by zastanowić się nad tym co ma mu do powiedzenia, o ile w ogóle będzie chciał jej słuchać. Myślała nad słowami, tak intensywnie, że w z początku nie zauważyła jak Uchiha otwiera oczy.
****
Itachi czuł się nad wyraz dziwnie. Rzecz, której właśnie doświadczał była więcej niż zadziwiająca. Był świadomy, jak jego ciało powoli wraca do życia, budzi się z bardzo długiego i zdawałoby się wiecznego snu. Niesamowite było móc na powrót swobodnie oddychać oraz słyszeć bicie swojego serca. Aczkolwiek zatrwożenie mężczyzny, trwało nie więcej niż ułamek sekundy. Po upływie tego czasu, zaczął się zastanawiać dlaczego przywrócono go do  życia? Czyżby znowu ktoś chciał go wykorzystać w swoich niecnych celach? Pomyśłał o Kabuto, który ostatnim razem wezwał jego duszę z zaświatów  w czasie czwartej wielkiej wojnie shinobi. Szybko jednak zrozumiał, że to nie Edo Tensei. Technika, która została użyta do jego wskrzeszenia była o wiele doskonalsza. Choć nie mógł się jeszcze poruszyć, wiedział, że ma  pełną kontrolę nad swoim ciałem. Wyglądało na to, iż podstawowe funkcje życiowe również zostały przywrócone. Jego ciało zachowywało się dokładnie tak jak przed śmiercią, a to oznaczało, że nie mogła to być technika opracowana przez Orochimaru. Spróbował poruszyć ręką, jednak jego kończyny były jeszcze zbyt sztywne, by mógł nimi poruszyć.
****
Czarnowłosa, podniosła się z podłogi i spokojnym krokiem podeszła do posłania. Dziewczyna była opanowana i pewna siebie, lecz wiele niepewności targało jej rozum.
- Widzę, że się już obudziłeś Itachi –san. – odezwała się.
- Kim jesteś? – głos Uchihy nie wyrażał jakichkolwiek emocji, choć trochę ochrypnięty, mówił swoim spokojnym , poważnym  i zawsze oziębłym tonem.  Zadjaąc pytanie, przeniósł swój wzrok na całkowicie nieznaną mu kobietę, a sekundę późnej jego ciemne tęczówki błysnęły krwistą czerwienią Mangekyō Sharingana.
CDN

Rozdział 2:Plan wcielony w życie

Gdy tylko Akane skończyła uzupełniać ekwipunek, wyszła ze zbrojowni i udała się na zewnątrz. Stanęła w pobliżu wodospadu i obserwując kaskadę wody, czekała na swoją towarzyszkę.
- Już jestem! – zawołała dziewczyna, biegnąca w stronę czarnowłosej.
- Strasznie długo każesz na siebie czekać wiesz? – stwierdziła Akane.
- Gomene, wiesz dobrze, że zbieranie informacji, na temat kogoś takiego jak Deidara, nie jest łatwą sprawą. Tym bardziej, że według tego co słyszałam, rozprysnął się na drobne kawałeczki. – oznajmiła brązowowłosa, gestykulując przy tym żwawo rękoma. – Swoją drogą dlaczego mi zleciłaś za zadanie szukanie tego blondasa? – zapytała po chwili.
- Ponieważ inne dziewczyny były już zajęte. – kunoichi, odpowiedziała spokojnie.
- Wiesz dobrze, że wolałabym poszukać kogoś innego. – dziewczyna odburknęła, krzyżując ręce na piersi.
- Hai, hai, przestań się już dąsać i ruszajmy w drogę. Mamy dzisiaj sporo do zrobienia. – Kuroihana zbyła narzekania towarzyszki i ruszyła przed siebie.
- Co takiego będziemy robić? – zapytała, doganiając liderkę.
- Udamy się do Konohy. – wyjaśniła Akane. – znajduje się tam ciało Itachirgo Uchihy. – dodała po chwili.
- Naprawdę chcesz współpracować z Uchihą? Shinobi, należący do tego klanu, to najbardziej podli i aroganccy ludzie na tym świecie! – wykrzyknęła oburzona.
-  Dlaczego mówisz takie rzeczy, skoro nigdy nie poznałaś żadnego członka tego klanu?
- Nie trzeba ich znać osobiście, żeby wiedzieć jaka opinia o nich krąży w świecie. Jesteś zbyt wyrozumiała, Akane – san. – oznajmiła.  Na co jej rozmówczyni, westchnęła ciężko, po czym powiedziała:
- Może to prawda, ale Itachi- san z pewnością będzie silnym sojusznikiem. Zwłaszcza, że chodzi o jego młodszego brata Sasuke.
- Pff,  nie mów hop, dopóki nie przeskoczysz. Skąd ta pewność, że wykaże się chęcią współpracy? – zapytała, patrząc poważnie na Akane.
- Nie mam takiej pewności, ale mam taką nadzieję. – czarnowłosa odpowiedziała z westchnieniem.
- Beznadzieja. Obawiam się, że sama nadzieja może nie wystarczyć. Dlaczego nie możemy poszukać np. Hidana? – spytała z lekkim wyrzutem w głosie.
- Sachiko, proszę cię nie marudź! – poprosiła Akane, czując jak jej imponujące pokłady cierpliwości powoli się wyczerpują.
- Przecież nie marudzę! Ja tylko zadałam pytanie! To już nawet pytać się nie wolno? – młodziutka kunoichi oburzyła się, robiąc minę naburmuszonego dziecka. Kuroihana, nie mając siły dłużej się przekomarzać,  przyśpieszyła kroku, by jak najszybciej znaleźć się u celu podróży. Minęły jakieś trzy godziny, zanim dziewczyny ujrzały bramę prowadzącą do wioski liścia. Nie chcąc wzbudzać niczyich podejrzeń, przed przekroczeniem bramy postanowiły zdjąć swoje ochraniacze, by nie wywierać niepotrzebnego zainteresowania.
- No to gdzie teraz? – zapytała Sachiko.
- Do rodzinnego grobowca. – Akane odpowiedziała spokojnie, jednak w rzeczywistości głęboko zastanawiała się nad tym, jak powinny działać. W prawdzie wchodzenie do czyjegoś grobowca nie było rzeczą codzienną, a już na pewno nie normalną.  Niedługo później, znalazły się na obrzeżach wioski, gdzie otaczały je wyłącznie drzewa. Akane podeszła do kamiennych drzwi grobowca, na których widniał znak klanu Uchiha. Upewniając się, że nikogo nie ma w pobliżu, skupiła w dłoniach odrobinę chakry i przesunęła, stawiające opór drzwi. W pomieszczeniu panowały całkowite ciemności, a jedynym źródłem światła były promienie słoneczne, wdzierające się do środka przez odsunięte drzwi. Minęło trochę czasu, zanim ich oczy przyzwyczaiły się do mroku.  Młode kunoichi, zaczęły przechodzić się pośród drewnianych trumien i odczytywać wyryte na wiekach nazwiska pochowanych.
- Znalazłam!. – zawołała w pewnym momencie Sachiko. Kuroihana podeszła do niej i spojrzała na wieko i przeczytała na głos umieszczony napis:
- Uchiha Itachi….dobra robota, Sachiko. – powiedziała, posyłając towarzyszce nieznaczny uśmiech. Wojowniczka słysząc pochwałę swojej szefowej,  wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu.
- To co? Otwieramy? – zapytała, na co Akane kiwnęła potakująco głową i odsunęła wieko trumny. Ich oczom ukazały się naznaczone rozległym rozkładem zwłoki, młodo zmarłego mężczyzny. Czarnowłosa wyciągnęła  z ekwipunku pieczętujący zwój, rozłożyła go na ziemi, po czym ostrożnie umieściła na nim ciało Itachiego. Następnie uklękła przy zwoju, płożyła na nim swoją dłoń, po czym zamknęła oczy i skupiła się na przepływie swojej chakry. Sachiko przyglądała się temu wszystkiemu w skupieniu i z niekrytym zafascynowaniem. Widziała jak ciało Akane otacza błękitna powłoka, która przepływa do ciała zmarłego. Kiedy było już po wszystkim, dziewczyna wstała, dysząc ciężko. Do tej pory, brązowowłosa nie rozumiała na czym miało polegać, to całe ”ożywianie”. Dopiero widząc to na własne oczy, zrozumiała, że ta technika, może i jest o wiele doskonalsza od Edo Tensei, ale trzeba zapłacić ogromną cenę, za jej użytkowanie. Tę cenę stanowiło, skrócenie życia, użytkownika.
- Akane-san, wszystko w porządku? – zapytała widząc nieco zmęczoną shinobi.
- Tak. – odpowiedziała lekko zachrypniętym i zdyszanym głosem. – Zbierajmy się stąd, zanim ktoś wykryje naszą obecność. – dodała, po czym zarzuciła sobie rękę nieprzytomnego chłopaka na szyję i ruszyła ku wyjściu. Amagawa stała przez chwilę jak wryta, lecz gdy się ocknęła, zawołała za czarnowłosą:
- Zaczekaj pomogę ci! – krzyknęła i podbiegła do niej pomagając towarzyszce nieść przywróconego do żywych Itachiego Uchihe.
CDN

Rozdział 1: Czas pisze nowe historie...

Czarnowłosa siedziała nieruchomo, przed wejściem do kryjówki organizacji. Objęła podkulone kolana rękoma i wpatrywała się w błękitne niebo. Chłodny wiatr targał lekko jej długie, aksamitne włosy. Dziewczyna uwielbiała przyrodę, mogłaby siedzieć tak godzinami i wpatrywać się w krajobraz roztaczający się przed jej wzrokiem. Łańcuchy górskie, których ośnieżone, wysokie szczyty zdawały się dotykać nieboskłonu. W pewnej chwili brunetka westchnęła ciężko i poderwała się z ziemi, mamrocząc do siebie:
- Powinny niedługo wrócić. Ciekawe jak im poszło zbieranie informacji…-  pomyślała głośno, po czym wolnym krokiem weszła do środka kryjówki, będącą w rzeczywistości jaskinią. Jednak nie była to byle jaka jaskinia. Grota posiadała ogromną przestrzeń, nie było w niej wilgotno. A co najważniejsze, została odpowiednio wyposażona, dzięki czemu dało się tu normalnie mieszkać. Jaskinia miała wiele rozwidleń, przez co dzieliła się na wiele różnych pomieszczeń i pokoi, należących do jej współlokatorek oraz przyszłych „ gości ”. Akane, weszła do pomieszczenia, pełniącego funkcję zbrojowni. Owe pomieszczenie, zostało wzbogacone o różnorodną broń jak np. kunaie, shurinkeny, wybuchowe notki i inne, niezbędne narzędzia, potrzebne każdemu shinobi. Moment później usłyszała skrzypnięcie, ciężkich, drewnianych drzwi, obwieszczających czyjeś przybycie.
- Akane-san! – brunetka, usłyszała swoje imię, więc wyszła na spowity w półmroku korytarz.
- Tak? – zapytała, widząc stojącą przy wejściu Shinani.
- O, tutaj jesteś. – powiedziała, na widok liderki.
- Razem z Megumi udałyśmy się do Amegakure i dowiedziałyśmy się kilka ciekawych rzeczy. – oznajmiła z uśmiechem na ustach.
-Co to za informacje? – zapytała, skupiając na dziewczynie całą swoją uwagę, jednocześnie marszcząc przy tym nieznacznie brwi.
- Powęszyłyśmy trochę i w rezultacie, udało nam się ustalić, gdzie aktualnie znajduje się ciało Nagato, czy raczej znanego jako Pain’a z Akatsuki. – twarz liderki rozpogodziła się odrobinę na te słowa.
- To dobra wiadomość. – odparła, posyłając zielonowłosej lekki uśmiech.
- Co w takim razie mamy robić dalej?
- Na razie wypocznijcie. Kiedy już zregenerujecie siły wyruszycie ponownie do Amegakure, odnajdziecie Pain’a. Wiecie co macie dalej robić, prawda?
- Jasne. Akane – san, jak idą tobie poszukiwania?
- Całkiem pomyślnie, właśnie miałam zamiar przygotować się do wyprawy po kolejnego członka Akatsuki. – wyjaśniła.
- Naprawdę? Po kogo? – spytała zaciekawiona kunoichi.
- Uchiha Itachi. Z tego co mi wiadomo, po wojnie został pochowany w rodzinnym grobowcu. Nie powinnam mieć problemu z dostaniem się tam. – odpowiedziała spokojnie.
- Rozumiem, a co z pozostałymi? – dziewczyna drążyła temat dalej.
- Wysłałam je by dowiedziały się czegoś na temat pozostałych członków grupy, myślę, że niedługo również się tu zjawią. Gdy tak się stanie, przydzielę im nowe zadania. – oznajmiła.
- Wygląda na to, że wszystko idzie po naszej myśli. – zielonowłosa uśmiechnęła się wesoło, na co Akane również odpowiedziała uśmiechem i kiwnęła potakująco głową, po czym dodała:
- I oby tak zostało.
- Dokładnie. W takim razie nie będę ci przeszkadzać w przygotowaniach. Gdybyś mnie szukała, będę z Megumi przy gorących źródłach. Przyda nam się gorąca i odprężająca kąpiel. – Shinani przytaknęła, by następnie oddalić się w stronę gorących źródeł, które znajdowały się niedaleko kryjówki. Natomiast Akane, postanowiła wrócić do magazynku, by przygotować potrzebne jej rzeczy. Czarnowłosa cieszyła się w duchu, że jej plan zaczynał być wcielany w życie. Obawiała się tylko jednej rzeczy, że panowie, nie okażą zainteresowania współpracą. Jednak postanowiła, że będzie się tym martwić później. W końcu nie będą mieli zbyt wiele do powiedzenia, gdyż każdy wie, że kobiety potrafią być bardzo przekonujące….z tą też myślą młoda kunoichi zabrała się za pakowanie ekwipunku.
CDN

Prolog

Mija kilka lat po czwartej wojnie shinobi. Zostaje powołana pewna organizacja o nazwie Kuroyuri (Czarne lilie) do której należą wyłącznie kobiety o nieprzeciętnych umiejętnościach. Grupa zajmuje się wykonywaniem zadań dla różnych wiosek( jednak jest to, jak się później okazuje wyłącznie przykrywka) .Prawdziwym celem organizacji jest wskrzesić  kilku dawnych członków Akatsuki
i razem z nimi powstrzymać Sasuke, który ponownie próbuje zniszczyć na świecie panujący porządek. Liderką grupy jest niejaka Akane Kuroihana.