wtorek, 17 listopada 2015

Rozdział 12: "Ucieczka"

Będąc ponownie w samotności, Itachi odzyskawszy wszelkie siły, postanowił udać się na mały spacer. Chciał zaznajomić się z okolicą. Wiedział już, że znajduje się dość wysoko w górach, ulokowanych w kraju wody. Lecz chciał dowiedzieć się czegoś więcej.  Nastawał wieczór, słońce chyliło się ku zachodowi, była to idealna pora na dokładniejsze rozeznanie swojej lokalizacji. Bezszelestnie wymknął się z wnętrza jaskini, by po chwili namysłu, ruszyć w dół, górskim szlakiem.  Zatrzymał się dopiero u podnóża gór. Rozejrzał się po otoczeniu, przywołując swój sharingan. Wszystko zgadzało się z tym, co zdążył ustalić już podczas lotu. Nie chcąc rzucać się niepotrzebnie w oczy, zboczył z trasy i pod osłoną nocy, zamierzał dokładnie zlokalizować swoje położenie. Pomyślał nawet, że być może uda mu się znaleźć wioskę mgły. Przemierzając okolice, mimowolnie powróciły do niego wydarzenia minionego dnia. Przeanalizował wszystkie wydarzenia w swojej głowie, stwierdzając w myślach, iż wiele się dzisiaj wydarzyło. Nie wiedząc czemu, niespodziewanie w jego myślach pojawiła się Kuroihana. Przypomniał sobie niedawno zaistniałą sytuację i subtelny dotyk jej ust na jego poliku. W roztargnieniu, dotknął zdrową dłonią miejsca, na którym został złożony pocałunek. - Co się ze mną dzieje? - zapytał siebie w myślach, uświadamiając sobie, co właśnie zrobił. Czuł, jak na to wspomnienie, na jego twarzy pojawia się lekki rumieniec. Szybko jednak powrócił do rzeczywistości, opuścił rękę i ruszył dalej przed siebie. Zanim całkowicie odciął się od własnych myśli, przeszło mu przez głowę, że tak niewiele wie o tej kobiecie. Nic, poza jej imieniem i nazwiskiem. Fakt ten, sprawiał, iż zaczęła go intrygować. Co dziwniejsze stwierdził, że chciałby móc ją lepiej poznać.
***
Obudziła się z głębokiego snu, przecierając oczy ręką. Zaspana spojrzała na zegarek wiszący na ścianie. Gdy zobaczyła, która jest godzina, niemal zerwała się z łóżka. – Z decydowanie za długo spałam. – stwierdziła, ziewając przeciągle. Nie ociągając się dłużej, wyszła ze swojej sypialni. Postanowiła sprawdzić co z ich nowym gościem. W drodze do jego pokoju zastanawiała się, czy ktoś został, by popilnować mężczyznę tak, jak o to prosiła. Akane, obawiała się, że nikt tego nie zrobił, a w rezultacie sprawy mogły przybrać niekorzystny obrót. Z kolei, przyszło jej do głowy, że dziewczyny posłuchały jej prośby i teraz Kaede albo Sachiko, maltretują biednego Nagato. Na samą myśl o tym, przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz. Miała tylko nadzieję, że żadna z tych opcji nie okaże się prawdziwa. Przystanęła naprzeciw odpowiednich drzwi i z obawą nacisnęła na klamkę. Uchyliwszy lekko drzwi, zobaczyła, że jej przyjaciółka nieco znudzona, siedzi na podłodze i z sentymentem poleruje ostrze swojej broni. Pośpiesznie spojrzała w stronę łóżka, ku własnej uldze stwierdziła, że shinobi w dalszym ciągu, cały i zdrowy spoczywa na posłaniu. Wyglądało na to, że jeszcze się nie obudził.
- O, Akane – chan! Lepiej się już czujesz? – zapytała brązowowłosa, zauważając jej obecność.
- Tak, już mi lepiej. – odparła tamta. – Nie obudził się jeszcze?
- Nie, nic się nie zmieniło. Dalej śpi jak zabity. – zachichotała, słysząc sens własnych słów.
- Rozumiem. Czy możesz tu jeszcze trochę posiedzieć i go poobserwować? – zapytała Kuroihana.
- Trochę mi się nudzi, ale jeśli mnie o to prosisz, to jasne. – odparła z lekkim uśmiechem na ustach.
- Dzięki. Gdyby coś się zmieniło, zawołaj mnie, będę w pobliżu.
- Tak, tak. Pamiętam. – odpowiedziała jahinistka. – Akane, skinęła potakującą głową, po czym zamknęła drzwi i udała się do kolejnych, znajdujących się po przeciwnej stronie. Zapukała, by po chwili usłyszeć ciche:
- Proszę. – uzyskując pozwolenie, weszła do środka.
- Akane – san! – zawołała Shinani na widok swojej przyjaciółki. – Co cię do mnie sprowadza?
- Przyszłam sprawdzić, jak się czujesz. Wszystko w porządku? – wyjaśniła.
- Tak, wszystko dobrze. Seiko – san, natychmiast zajęła się moją raną, więc myślę, że najdalej za kilka dni wszystko wróci do normy. – oznajmiła.
- Dobrze to słyszeć. A co z Megumi?
- Z Megumi? Wszystko w porządku, tylko cały czas narzeka, że teraz jest tu uziemiona i nie może się przez to nigdzie ruszyć. Ale to chyba u niej normalne, więc nie mamy za bardzo  czym się przejmować.
- To prawda. – zgodziła się czarnowłosa i obie po chwili wybuchnęły głośnym chichotem. Gdy się uspokoiły, Shinani zapytała:
- A co z naszym nowym gościem?
- Jak na razie bez zmian.
- A co jeśli się nie obudzi? – zapytała z obawą zielonowłosa.
- Spokojnie, o to nie musimy się martwić. Jestem pewna, że niedługo się ocknie, wygląda na to, że potrzebuje więcej czasu niż Uchiha.
- Skoro tak mówisz…
- Jeśli coś się zmieni z pewnością cię o tym powiadomię. – zapewniła ją Akane. Na co Ishimura skinęła głową.
- Będę niedługo przygotowywała kolację. Na co masz ochotę? – zapytała, przed wyjściem.
- Wszystko mi jedno, cokolwiek przygotujesz z pewnością będzie pyszne.
- Przesadzasz…- stwierdziła czarnowłosa, po czym dodała na odchodnym: – Wypoczywaj, gdy posiłek będzie gotowy, przyniosę ci go, dobrze?
- Ok. – Shinani, zgodziła się z uśmiechem. Akane, zamknęła za sobą drzwi, przypomniawszy sobie, o jeszcze jednej sprawie, którą miała do zrobienia. Dotarłszy do kolejnego pokoju, ponownie zapukała w drewniane drzwi. Gdy odpowiedziała jej cisza, pomyślała, że Uchiha zasnął. Nie chciała mu przeszkadzać, ale kobieca intuicja podpowiadała jej, że coś jest nie tak. Postanowiła zapukać ponownie, jednocześnie mówiąc:
- Itachi – san, tu Akane. Przyszłam ci zmienić opatrunek. Mogę wejść, czy mam przyjść później? – kiedy i tym razem, odpowiedziała jej głucha cisza, zaniepokoiła się już nie na żarty. Mimo wszystko, zaryzykowała i weszła do środka. Z zaskoczeniem stwierdziła, że w pokoju nikogo nie ma. Przez moment stała po środku pomieszczenia, jak posąg, zastanawiając się gdzie też mógł się podziać. W prawdzie nie musiał się nikomu tłumaczyć, po co i dokąd idzie. Przerażała ją myśl, iż ją okłamał i teraz pod osłoną nocy zamierzał odnaleźć i przyłączyć się do swojego brata. Momentalnie, ze strachu jej żołądek zwinął się w ciasny supeł. Zacisnęła dłonie w pięści, by ukryć ich drżenie. Zagryzła niespokojnie wargi, kompletnie nie wiedząc co ma w takiej sytuacji zrobić. Rozważała udać się na jego poszukiwania, ale zważając na to, że było już ciemno i nie wiedziała kiedy dokładnie zniknął, jej szanse na jego odnalezienie były nikłe. Poza tym nie mogła teraz wyjść, lada moment ze snu mógł zbudzić się Nagato, a gdyby jej wtedy nie było, Bóg jeden wie co by się tu działo. – Niech, to ku**a jasny szlag trafi! – warknęła, wściekła w myślach. Nerwowym krokiem wyszła z pokoju, trzaskając głośno drzwiami.
- Coś się stało? – zapytała Seiko, widząc zdenerwowaną Akane.
- Widziałaś może gdzieś pana Uchihe? – zapytała czarnowłosa, z trudem wypowiadając słowa, przez zaciśnięte szczęki.
- N-nie…- odparła z namysłem Miwa. – Co się dzieje? – dodała, po chwili.
- Nic, po prostu gdzieś zniknął i nie mam pojęcia gdzie. Boję się, że nas wykiwał…- wyjaśniła nadal niespokojna Kuroihana.
- Uspokój się, może zwyczajnie poszedł się przewietrzyć? – stwierdziła kunoichi.
- Naprawdę w to wierzysz? Co jeśli właśnie jest w drodze, aby nas wydać? – pytała z niepokojem.
- Nie mam żadnej pewności… Jednak, czy aby przypadkiem nie mówił ci, że się zgodzi nam pomóc?
- To prawda… jednak skąd mam wiedzieć, że nie było to kłamstwem?
- Nie wiem… nie trać spokoju, w trudnych sytuacjach tylko on może nas uratować.
- Masz rację…- Akane zgodziła się ze swoją rozmówczynią i uspokoiła się nieco, biorąc głęboki oddech. – W takim razie, doradź mi co mam teraz zrobić? – spytała.
- Myślę, że nie ma lepszego wyjścia, niż zwyczajnie poczekać. Nie ma sensu go szukać, bo to nic nie da.
- Może i masz rację, ale nie potrafię siedzieć bezczynnie!
- Uspokój się. Poczekajmy z tym do jutra, jeśli do tego czasu się nie pojawi, to dopiero wtedy zaczniemy się tym przejmować. – Akane nic nie odpowiedziała, tylko ponownie ciężko westchnęła, masując pulsującą skroń.
- Idę przygotować kolację. – oznajmiła i ruszyła w stronę pomieszczenia, które pełniło rolę kuchni. Musiała czymś zając ręce i umysł, w przeciwnym razie czuła, że dostanie szału. Minęła niecała godzina, gdy posiłek był już gotowy. Czarnowłosa przygotowała dla każdego miseczkę Oyakodonu( prościej mówiąc: miseczka ryżu z mięsem z kurczaka, cebulą i jajkiem.) Położywszy, naczynia na drewnianej tacce, postanowiła zanieść każdemu posiłek.  Megumi i Shinani nie bardzo mogły się teraz ruszać, więc nie chcąc robić im przykrości, zrezygnowała ze wspólnej kolacji. Stanęła przed wejściem do pokoju Miyajimy i zawołała:
- Kaede! – po chwili drzwi lekko skrzypnęły i w progu ukazała się kunoichi we własnej osobie. Kuroihana, nie czekając aż zacznie marudzić, wyciągnęła w jej stronę tackę. Dziewczyna patrzyła na nią przez chwilę zdziwiona, po czym sięgnęła po smakowicie pachnące danie.
- Dzięki. – powiedziała i ponownie zamknęła się w swojej sypialni. Następnie poszła do Ishimury. Dziewczyna widząc przyjaciółkę uśmiechnęła się i podziękowała za posiłek. Tak samo było z Megumi, która unieruchomiona siedziała na fotelu z nogą owiniętą ciasno bandażami. Akane przywitała się z nią. Zapytała blondynkę jak się czuje. Uzyskawszy odpowiedź, że nie jest źle, ale strasznie się jej nudzi. Wręczyła jej jedzenie i udała się do jashinistki. Biedna Sachiko była tak znudzona pilnowaniem wciąż nieprzytomnego Nagato, że sama usnęła. W pokoju zastała też Miwe.
- Sachiko, najwyraźniej wykończyło powierzone jej zadanie. – stwierdziła nieco rozbawiona Seiko.
- Masz rację, wygląda tak słodko jak śpi. – Akene zaśmiała się krótko, przyznając jej rację. Amagawa siedziała oparta o ścianę, z głową przechyloną na prawe ramię, Śpiąc rozchyliła nieco usta, a nogi wyciągnęła prosto przed siebie. Wyglądała jak aniołek, do którego było jej więcej niż daleko.
- Taa, niesamowite jak pozory mogą mylić. – dodała po chwili Seiko. – na co czarnowłosa skinęła potakująco głową.
- Mam ją obudzić? – zapytała, po chwili.
- Rób jak uważasz. – odparła tamta.
- W przeciwnym razie jedzenie jej wystygnie…- stwierdziła i usadowiwszy się na podłodze obok dziewczyny, potrząsnęła ją lekko za ramię. Sachiko, podskoczyła, gwałtownie zrywając się z miejsca.
- Spokojnie, to tylko my. – uspokoiła ją Akane.
- Uff, a już myślałam, że to on. – odetchnęła z ulgą wskazując na spoczywającego opodal Nagato.
- Trzymaj. – liderka, wręczyła jej naczynie z posiłkiem.
- Ah, dziękuję! Itadakimasu!(smacznego!) – powiedziała, natychmiast zabierając się za jedzenie. Akane i Seiko poszły w jej ślady, w trójkę cieszyły się wspólną kolacją. Pomiędzy kolejnymi kęsami, dyskutowały trochę o przeżyciach z minionego dnia. Niespodziewanie Kuroihana wymsknęło się pytanie, dotyczące powrotu Uchihy.
- Co?! Jak to zniknął?! – wykrzyknęła zaskoczona Sachiko, o mało nie udławiając się przeżuwaną porcją ryżu.
- To co słyszałaś. – powiedziała żałując, że palnęła to przy niej, tak bez zastanowienia.
- Mówiłam ci, żebyś nie ufała ludziom z tego klanu! – burknęła z pełną buzią Amagawa.
- Jesteś strasznie uprzedzona. – odpowiedziała Akane wskazując na nią pałeczką.
- I wygląda na to, że słusznie! – ciągnęła dalej.
- Zostawmy osądy na później, zgoda? – wtrąciła się Miwa. W końcu nie wiemy dokąd poszedł i dlaczego. Może po prostu potrzebował chwili samotności? W końcu nie na co dzień się zmartwychwstaje i spotyka dawnego brata. – dodała.
- Seiko – san, ma rację. – zgodziła się Akane.
- Może i tak… ale jeśli by tak było, to dlaczego ci nic nie powiedział, że gdzieś wychodzi? – zapytała Sachiko.
- Sachiko… to wolny człowiek, nie musi pytać mnie o pozwolenie… – skrzywiła się. Po tych słowach cała trójka, usłyszała skrzypniecie wejściowych drzwi, które oznajmiły czyjeś przybycie.
CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz