Dzięki zawrotnej prędkości lotu ptaka, niespełna kwadrans później
byli już na miejscu. Zaraz po wylądowaniu, Seiko zaopiekowała się
Shinani. Zabrała ją do jej sypialni, by tam opatrzyć jej rany.
Natomiast, Akane zwróciła się do Itachiego:
- Itachi – san, pozwól, że zajmę się twoją ręką. – bardziej oznajmiła, niż poprosiła.
- Poradzę sobie, to nic takiego. – odpowiedział, spoglądając na ranę.
- Nie wątpię, jednak…- zaczęła, podchodząc do mężczyzny i łapiąc go
za przedramię dokończyła: – ta rana powstała przeze mnie. Nie chcę by
ktokolwiek płacił za moje błędy i słabości…- nie mówiąc nic więcej,
pociągnęła Uchihe za sobą, zmierzając w stronę jego pokoju. Shinobi nie
wiedząc co miałby na to odpowiedzieć, postanowił po prostu podążać za
kunoichi.- Za chwilę wracam, idę po apteczkę. – oznajmiła, zostawiając
go samego. Nie minęły dwie minuty, a dziewczyna była już z powrotem.
- Usiądź. – poprosiła, wskazując na łóżko. Gdy Uchiha wykonał jej polecenie. Akane usiadła obok niego, mówiąc:
- Pokaż mi proszę, swoją dłoń. – Itachi,
wyciągnął w jej stronę ranną rękę. Delikatnie obejrzała jego zranienie.
Nie widząc nic niepokojącego, przeszła do dezynfekcji.
- Z góry przepraszam, ale może trochę
zaboleć. – oznajmiła, polewając gazę wodą destylowaną. Następnie,
przyłożyła opatrunek do skaleczenia i ostrożnie usunęła spływające
stróżki krwi, razem z tworzącym się zakrzepem. Shinobi, milczał, lecz w
wielkim skupieniu, przyglądał się pracy kobiety. Obserwował zwinne
ruchy, jej drobnych, delikatnych rąk, bandażujących jego dłoń.
- Gotowe. – powiedziała, wiążąc końcówki bandaża.
- Dlaczego, to robisz? – zapytał. Kuroihana, zaskoczona jego pytaniem podniosła na niego wzrok.
- Przecież ci powiedziałam… nie chcę, byś odpowiadał za moje błędy. – powtórzyła.
- Gdybym cię wtedy nie obronił, już byś nie żyła.
- Pewnie masz rację, dlatego…dziękuję. –
przytaknęła, po czym z lekkim wahaniem, pochyliła się nieznacznie w jego
stronę i subtelnie pocałowała go w policzek. Przez chwilę, na twarzy
Itachi’ego malowało się niekryte zaskoczenie. Znajdował się w całkowitym
osłupieniu, jednak kilka sekund później na powrót przebrał swoją
zwyczajną, niewzruszoną maskę pokerzysty. Starał się nie okazywać
zaskoczenia w jakie wprawił go ten gest, niemniej targały nim dziwne,
jak dotąd nie za dobrze znane mu uczucia. Nie wiedział co ma o tym
sądzić, ani co w takiej sytuacji zrobić. Gdyby potrafił, pewnie
zaczerwieniłby się po sam czubek głowy.
- Potraktuj to jako częściowa spłata długu,
za uratowanie mi życia. Następnym razem, to ja będą tą, która uratuje
ciebie. – oznajmiła, uśmiechając się do niego. Po chwili, usłyszeli
pukanie do drzwi. Akane odwróciła ku nim głowę, wołając:
- Proszę! – sekundę później, w progu stanęła Sachiko.
- Akane – chan, przepraszam, że przeszkadzam, ale Kaede – san kazała mi ciebie zawołać. -
- Coś się stało?
- Nie, po prostu jak to ona powiedziała: ”
Mam dość pilnowania trupa!”. – zacytowała brązowowłosa. Kuroihane, jakby
olśniło, przypomniała sobie o ciele Nagato, które Megumi i Shinani
zdołały odnaleźć, zanim zostały zaatakowane.
- Dobrze już idę. – odpowiedziała, jednocześnie wstając z miejsca. Zanim jednak wyszła, odezwała się jeszcze do Itachiego:
- Później, do ciebie zajrzę, by zmienić ci opatrunek. – mężczyzna skinął potakująco głową, a ona wyszła razem z Amagawą.
***
Razem z młodą jashinistką, weszła do pokoju
oddalonego o kilka metrów. Przekraczając próg pomieszczenia, zobaczyła
chodzącą, w tę i z powrotem Kaede. Na ich widok dziewczyna przystanęła i
zakładając ręce na piersi powiedziała:
- No w końcu! Już myślałam, że przyjdzie
skisnąć mi w tym pokoju, razem z tym trupem! – wskazała na ciało Nagato,
spoczywające na łóżku.
- Spokojnie, przecież się nie pali. –
odparła czarnowłosa, jednocześnie podchodząc do ciała mężczyzny.- Jeśli
chcesz się na coś przydać, to przynieś mi proszę potrzebny zwój. –
poprosiła, zwracając się do Miyajimy. Kunoichi zrobiła kwaśną minę, lecz
bez słowa udała się po potrzebny przedmiot. Gdy wróciła, podała go
liderce. Akane, otrzymawszy zwój z odpowiednią pieczęcią rozwinęła go i
położyła na podłodze.
- Połóżcie go tutaj. – poleciła. Kaede i
Sachiko, posłusznie wykonały polecenie. Kiedy to zrobiły, Kuroihana
przykucnęła przy zwłokach mężczyzny, delikatnie kładąc dłoń na jego
klatce piersiowej. Zamknęła oczy i skupiła się na przepływie własnej
chakry. Gdy odnalazła swoje wewnętrzne źródło siły, część tej energii
skierowała ku martwemu ciału. Po raz kolejny, poczuła jak część jej
samej, ją opuszcza. Amagawa i Kaede patrzyły jak zaczarowane, na to co
się dzieje z nieboszczykiem. Energia przepływająca przez niego,
dosłownie go odnawiając. Miejsca naruszone rozkładem, wróciły do
nienaruszonego stanu zza życia. Był to niesamowity widok. Obie
zastanawiały się skąd Akane posiada, tak imponujące i z pewnością
zakazane techniki. Gdy zakończyła technikę, chciała się podnieść, lecz
poniekąd uniemożliwił jej to silny zawrót głowy. Tak jak za pierwszym
razem, aczkolwiek silniejszy. Cały pokój zawirował jej przed oczyma, jak
gdyby znalazła się na rozpędzonej do maksimum prędkości karuzeli.
Stanęła na nogach, robiąc dwa chwiejne kroki w tył, tym samym starając
się utrzymać równowagę. Sachiko widząc, że z przyjaciółką dzieje się coś
niedobrego, natychmiast do niej podbiegła. Schwyciła ją pod ramę,
jednocześnie chroniąc ją przed upadkiem.
- Wszystko w porządku? – zapytała,
niespokojnie marszcząc brwi. Wykonanie tej techniki po raz drugi w tak
krótkim czasie, musiało być niebezpieczne. Dziewczyna martwiła się o
Akane, zastanawiając się nad poważnymi skutkami ubocznymi tego jutsu.
- Tak. Po prostu trochę kręci mi się w głowie. – odparła, uśmiechając się blado.
- Powinnaś odpocząć, – stwierdziła młoda kunoichi, sadzając Kuroihane na posłaniu.
- Nic mi nie jest. – broniła się czarnowłosa.
- Mała ma rację, lepiej odpocznij. Martwa na nic się nam nie przydasz. – stwierdziła oschle Miyajima.
- Kaede! -warknęła Sachiko. – Jeszcze jedno słowo, a odetnę ci ten zakuty, durny, łeb! -uniosła się, patrząc na nią wrogo.
- Sachiko….- Akane dotknęła jej ramienia, starając się ją uspokoić.
- Kaede, ma rację…pójdę się położyć. Niech
któraś z was go popilnuje, zawołajcie mnie jeśli się obudzi. –
oznajmiła, wolnym krokiem zmierzając do drzwi.
- Poradzisz sobie, czy cię odprowadzić? – zapytała Amagawa.
- Dziękuję, dam sobie radę. – odpowiedziała i wyszła z sypialni.
- To która z nas stoi na warcie? – zapytała jashinistka, po wyjściu liderki.
- Na mnie nie licz. Dość się tu
nasiedziałam. – mruknęła starsza kunoichi zostawiając swoją rozmówczynię
samą z nieprzytomnym shinobi.
CDN